Mój problem opiera się na tym, że z mamą się pokłóciłam. Niby mam z nią dobry kontakt, że nie czepia się nauki, znajomych, kolegi, który mi się podoba. Ale dzisiaj zrobiła jazdę o to że źle przeliczyłam kiedy te dni mi wypadną, że kiedyś też tak samo mówiłam, że pomyliłam się zdarza się każdemu, ale teraz będę pamiętać jak i co, a mama nic. Pretensje zaraz, że takie podstawowe rzeczy i nic. Jeszcze powiedziała, że martwi się, że nie zdam sesji, bo przesunęli u mnie na studiach, że internet mnie obchodzi, fb, ale wczoraj przecież się uczyłam, dużo wcześniej mamie mówiłam, że ściągam zagadnienia na egzamin, że się uczyłam tego i tego a mama ok, ale później nic. Ma do mnie pretensje też o to, że mnie obchodzi co u kogo słychać, jak i co ale przecież to coś złego, że się pytam kogoś rzadko widuje, to nie mogę wiedzieć nic o kimś, mama nic jeszcze mówi, że mnie zawsze widzi z telefonem, ale przecież uczyłam się wczoraj i widziała co robi. Stawiałam się jej na wszelkie sposoby, że martwić się nie powinna, że nauki pilnuje, a mama, że moje zaufanie i szczerość do ciebie się zachwiewa chroniłam cie przed ojcem, a teraz boję się o sesję. Gdy powiedziałam po co mi mama głowę trujesz, a mama spieprzaj do pokoju! Dziewczynie, która 21 lat skończy w styczniu mówi się takie rzeczy.
Zdołowana, płaczę, nie wiem czy cioci si wyżalić.