Rozgegrał się dramat: ja jestem na skraju wykonczenia pschicznego, bez pracy, niewiem czy nei ejstem w ciazy, bo okres sie spoznia juz dobry tydzien, moj chlopak codziennie chapie w pracy, by jakos z dlugow wyjsc na prosta, potem spotykamy sie i o 1 on wraca do domu. ja ciagle chodze zdolinowana, mowie ze z soba najlepiej skonczyc i poszly mu nerwy wpadl w furie, zaczal mnie sciskac do bolu, wedlug niego to chcial przytulic, tylko on pracujac na budowie, nie ma czucia, zaczelismy sie klocic, sila mnie probowal do domu zaciagnac, wyrywanie sie, szarpanie, chcial sie zabic, wejsc na slup wysokiego napiecia, potem sznurkiem od spodni udusic, istny dramat. potem jakos go uspokoilam, nerwy odeszly i odprowadzil do domu. on, ja nie mamy juz sil. od malego mamy ciezkie obydwoje zycie ( to juz inna historia). obydwoje jestesmy znerwicowani.....opadam z sil