Witam.
Mam w tym miesiacu 17lat. moja matka pije okolo 5lat nienawidze jej lecz wyprowadzic sie nie chce ze wzgledu na 12letnia siostre boje sie ze pojdzie w slady mamy... raz podniaslem na nia reke nie byla to dramatyczna przemoc pare lisci i pchniec zeby sie uspokoila bo sie agresywna robi jak za duzo wypije (tata wie o tym) Tata na ktorym mam wsparcie nie zawsze wspiera cala rodzine bo tez ma matki dosc zostawia nas tydzien za tygodniem czasami przyjezdza do domu tylko wdy matka jest trzezwa.jedynym srodkiem dofinansowan jest tata przywozi jedzenie itp. tylko tak jak pisalem nie zawsze przyjezdza wszystko przez nia dzisiaj tez podniaslem reke tym razem nie bylem czuly kazde uderzenie otwarta reka nie sprawialo na mnie duzego wrazenia omalo sie nie zabila kombinowala na 3 sposoby najpierw chciala sie powiesic na strychu szybko znalazlem sposob dostania sie na niego zabrala drabine nie mialem latwo nastepnie chciala skoczyc z wysokosci gdyby nie moja szybkosc i refleks napewno by to zrobila uderzalem ja rzeby sie opamietala nie potrafila dzwonilem do taty zeby przyjechal co kolwiek i powiedzial do mnie" daj sobie z nia rade inaczej dzwonie na policje ja nie przyjade do domu dopoki ona nie wytrzezwieje" nie wiedzialem co robic z lzami w oczach nie potrafilem nic powiedziec czulem sie calkowicie sam z duzym klopotem rodzinnym tata nie zdawal sobie sprawy z tego ze gdy policja przyjedzie a ja nie mam ukonczonych 18tu lat moga nas pozabierac do domu dziecka balem sie o moja mlodsza siostre.Matka wyzalala mi sie ja niesluchalem ale jakos uspokoila sie zeszlismy na dol do kuchni tam siedziala ja musialem ja pilnowac zeby juz nic nie kombinowala bylo spokojnie gdy nagle zapytala "Dawid nalejesz mi ostatni kieliszek?" ze sloscia i gniewem powiedzialem jej "juz ci pokaze jak go naleje" poszedlem po butelke zapelniona do polowy alkoholem i bez zastanowienia udajac sie do toalety odkrecilem i wylalem zawartosc butelki do kibla ona to widzialaa zasmiala sie i powiedziala "no to wojna sie nie skonczyla" poszla do kuchni dopalajac papierosa stalem przy niej blisko bo widzialem ze patrzy na ostre noze ktore mamy na lawecie spokojnie stanalem i przygotowalem sie do tego by zlapac jej reke gdyby chciala sie pociac. na szczescie juz bylem przygotowany chwycila noz zblizajac go do siebie z pewna szybkoscia zlapalem jej reke i wyrwalem jej go ona znowu sie usmiechnela i powiedziala zebym dal jej spokoj ona wszystko zalatwi jak ma byc. znowu chwila ciszy powiedziala ze idzie spac poszla chwile pozniej poszla na dol ja szybko schodzac na dol myslalem ze znowu cos bedzie kombinowac jednak zrobila sobie cos do jedzenia i poszla dalej spac.
To nie jest rzadna opowiesc czy zmyslona bajka dzialo sie to naprawde) 20lipca2012 nie prosze o zadne porady chcialem tylko wydusic chociaz jeden z tysiaca dni ktore musze przezywac i przezywac dalej bede.
DAWID