Tak bardzo proszę o pomoc 😭
Cześć I
Kochani, Kochane,
Zwracam się do Was z ogromną prośbą o pomoc i radę w sprawie mojej mamy, która od 23 lat zmaga się z ChAD. Jest to dla niej niezwykle trudna walka, która odcisnęła swoje piętno również na naszej najbliższej rodzinie.
Mama jest 5 lat po złośliwym raku piersi hormonozależnym, który przeszła bez chemii, ale leczenie onkologiczne dodatkowo osłabiło jej organizm. Ma również chorą tarczycę. Kiedyś przez lata była na licie, obecnie od około 2 lat przyjmuje Neurotop, od 5 lat stosuje zastrzyki Reseligo, a z powodu przerostów endometrium po tamoksyfenie przyjmuje Egistrozol. Niestety, ze względu na historię onkologiczną, wiele leków stosowanych w leczeniu ChAD nie wchodzi w grę.
W stanach depresyjnych psychiatra przepisywał jej różne leki, ale większość albo nie działała, albo szybko wprowadzała ją w stany maniakalne. W manii najczęściej stosuje kwetiapinę. Mama miała 13 epizodów maniakalnych, w tym 7 zakończonych hospitalizacją. Większość życia spędza jednak w głębokiej depresji. Okresy regresji, kiedy czuje się w miarę stabilnie, trwają w ciągu roku jedynie około 2 tygodni.
Ciężko nam patrzeć, jak ta choroba zabrała nam mamę. Tak bardzo chcielibyśmy jej pomóc, a jednocześnie czujemy się bezsilni. Pewien lekarz powiedział kiedyś, że mania z wiekiem się wycisza. Czy ktoś z Was mógłby podzielić się swoimi doświadczeniami w tej kwestii?( ja niestety tego wyciszenia nie widzę jedynie co to fakt, że mama z roku na rok bardziej dziecinnieje) Czy to przez trwałe uszkodzenia podczas manii? Słyszałam również, że każda mania w jakimś stopniu wyniszcza mózg czy ktoś mógłby się wypowiedzieć bardziej szczegółowo na ten temat?
Przez wiele lat patrzyłam na chorobę mojej mamy przez pryzmat jej traumatycznego dzieciństwa i trudnych doświadczeń, dostrzegając powiązania między jej przeszłością a objawami. Jednak odkąd dołączyłam do tego forum, jestem przerażona, widząc, jak wielu ChaDowcow zachowuje się w tak podobny sposób.
Jako rodzina jesteśmy już na skraju wyczerpania. Patrzenie na codzienne zmagania mojej mamy z chorobą i jej cierpienie, zarówno fizyczne, jak i psychiczne, jest dla nas ogromnym ciężarem. Czujemy się, jakbyśmy walczyli z wiatrakami- mimo naszych starań i wsparcia wszystko wydaje się bezskuteczne, a stan mamy nie ulega poprawie.