Dużo razy od mojej rodziny zdażyło mi się usłyszeć, że mam problemy z emocjami. Przez większość dnia czuje się bardzo depresyjnie. Jedyne co sprawia, że czuję się inaczej jest mój pies. Przekładam na niego zbyt wiele emocji, że czuję aż że nie podoba się to mojej rodzinie ale i psu. Mogłam cały dzień tylko spędzać, żeby się przytulać z nim, wołać go i mówić cały dzień o nim jak go kocham i jest najlepszy. Zdarzało mi się też na niego obrazić na niego czy czuć obrażoną. Teraz namówiłam rodzinę na 2 psa. W oczekiwaniu na niego teraz i o nim ciągle mówię i myślę. Myśl o tym samym wzbudza we mną ogromną ekscytacje. Sama w sobie idealizuje te zwierzęta i traktuje jako jedne z najważniejszych osób w życiu. Dla innych może wydawać się, że to nic takiego, ale nawet mój ojciec przez to wpada w szał, że ciągle go tule i całuje. Zdarzają mu się krzyki. A mi czasem mimo wszystko zdarza mi sie zaśmiać i jeszcze bardziej przytulać. Najbardziej lubie momenty kiedy spośród domowników wybrał mnie do zabawy. Zdarza mi się przesłyszeć jak wskakuje do mnie na łóżko czy przewidzieć, że siedzi obok w kojcu jak się uczę w kuchni. Czy rzeczywiście to jest aż tak niepokojące?