Dzień dobry,
jeśli otwieram podobny wątek to przepraszam, ale przeglądając forum nie natknęłam się na nic podobnego, może zbliżone tematy.
Mąż+ja+ syn niepełnoletni, związek od 18 lat, raczej szczęśliwy bez większych problemów, zawsze mąż popijał alkohol, piwa, codziennie, czasem coś mocniejszego.
1 przełomowy rok to 2013, mąż ćpał, bardzo duże ilości narkotyków różnych, wyszedł z tego na szczęście. Nastała cisza, powróciła normalność, aż do 2022.
Rok 2022 był ciężki, zmarł mój tata, mama z tego powodu leczyła się psychiatrycznie i dużo uwagi jej poświęciłam, być może zaniedbując nawet trochę męża. Mnie osobiście zmieniły te wydarzenia, stałam się bardziej pewna siebie, spełniłam życzenia taty i np. zmieniłam styl ubierania się, otworzyłam się na kontakty z ludźmi.
Mąż zaczął wtedy podejrzewać mnie o zdradę, choć nigdy tego nie zrobiłam. Zaczął więcej pić, po mocnym alkoholu potrafił być agresywny, wyzywać mnie, oskarżać, mówił że zabije moich kolegów z pracy itd. Poszliśmy wtedy do psychiatry, swtierdził cięzki epizod depresyjny. Został mu przepisany dutilox i mirtor na spanie. Niespełna miesiąc temu miał taki wyskok alkoholowy + leki ze byl bardzo agresywny, skopal mnie, sciagnelam wedy rodzine aby mi pomogli, wyrzucil z domu swojego tate, a ja z synem i swoja mama uciekłam do niej bo sytuacja byla niebezpieczna. Mąż kontynuował leczenie, po 3 tyg nawet ładnie sie ustabilizował i postanowiłam wrocic i dalej mu pomagac. Moj spokoj trwał może 4 dni, kolejna wizyta u psychiatry i zmiana leków na Brintellix bo poprzednie zbyt duze skutki uboczne wywolywaly u meza.
Odkad zazywa nowy lek ma gigantyczne hustawki nastrojów rano po zazyciu euforia, duzo energii, popoludniu wlacza się agresja i drazliwość nawet w stosunku do mnie, chce wyzabijac znow moich znajomych kolegow, mowi ze ma sprawy niedokonczone, ze mi nie ufa itd, a wieczorem wraca gigantyczny dół wraz z myslami samobojczymi. Nie moge poswiecac 100% czasu mezowi bo chodze do pracy, bo jest syn ktorym rowniez musze sie zając i który tez sam nie wie co się dzieje z tata. Boje się kazdego dnia bo nie wiem co przyniesie, spie po 4h dziennie i nie wiem jak pomoc mezowi.
Potrafi manipulowac mną, wmawia mi ze nie pije, choć i tak przylapalam go na piciu piwa, oskarza o niestworzone rzeczy, wyzywa, mowi ze jestem toksyczna, raz chce zebym sie wyprowadzila, a innym razem nie bo nie da rady. Jest chorobliwie zazdrosny.
Nie wiem co mam robic, staram sie spokojnie z nim rozmawiac, pocieszać, ale sama juz nie mam sil.
Boje sie o siebie, dziecko i ludzi którzy są bezpodstawnie oczerniani i zaskarzani przez meza.
Proszę doradzcie jakie kolejne kroki mozna podjąc aby pomoc mezowi.
Dziękuje!