W dniu 31.12.09 godz 23.30 wezwaliśmy pogotowie do taty objawy podawane przez telefon dyspozytorowi pogotowia były następujące, podwójne widzenie ,ataki płaczu ,zawroty i ból głowy i omdlenia ,ogólnie wyglądało to strasznie ale nie poddaliśmy się panice i rozmawialiśmy z dyspozytorem logicznie najpierw mama potem siostra a na końcu ja czyli syn , pytania dyspozytora jak i prośba o podanie słuchawki telefonu ojcu który akurat stracił przytomność zaczęły mnie wyprowadzać z równowagi ale ba w końcu po około 30 minutach przyjęto zgłoszenie z zastrzeżeniem że pacjent zostanie zabrany do szpitala
za 5 minut przyjechali rozpoznanie silna nerwica ale po chwili pani doktor stwierdziła spadek cukru oczywiście po informacji od nas że tata choruje na cukrzyce, niewydolność nerek, nadciśnienie. kazali rozpuścić cukier w wodzie i podać kanapkę z szynką po około 10 minutach powiedzieli że niezabieraną taty do szpitala że już wszystko w porządku oczywiście nie mierząc poziomu cukru .
Dzień 8.01.2010r piątek , tata ma zawroty głowy ,paraliżuje mu częściowo prawą stronę twarzy oraz nie słyszy na prawe ucho, do tego wymioty , wzywamy pogotowie przyjechali szybko , zabrali tatę do szpitala Żeromskiego oddział neurologiczny położyli go na normalnej sali , zrobili mu TK i na tym koniec 9.01sobota pojawiły się problemy z mową , brak jakichkolwiek badań 10.01niedziela niemożność wstania z łóżka brak badań 11.01 poniedziałek próba rozmowy z tatą nie mogłem go zrozumieć od lekarki czyli pani docent dowiedzieliśmy się że po badaniu TK w tym dniu wyszło im że to zawał pnia mózgu 12.01 wtorek tata zaczyna się dławić po podaniu napoju,oczywiście myśmy mu podawali pić bo sam już nie mógł ruszać rękami ,po czym przyszła pielęgniarka z kawałkiem chleba wsadziła mu w rękę i powiedziała proszę jeść 13.01 środa tata zostaje przewieziony na intensywną opiekę udarową podłączają mu sondę ,tata jeszcze patrzy na oczy i płacze 14,15 ,16,17,18 stan taty z dnia na dzień się pogarsza na tyle że przez te dni nie ma z nim żadnego kontaktu ,leży opuchnięty opieka pielęgniarek w zależności jaki lekarz był na dyżurze bywały takie dni że zajmowano się pacjentami od niechcenia oczywiście ojciec leży za zasłonką oddzielony od funkcjonujących pacjentów kwalifikacje
niektórych pielęgniarek godne pożałowania jak na taki odział nie wykfalifikowany personel medyczny do takich ciężkich przypadków dopiero po wielu interwencjach słownych coś się zaczęło poprawiać , aż strach mnie przechodzi jak wychodzę ze szpitala zostawiając go pod taką opieką 19.01 pani docent powiedziała że stan taty się pogorszył i podpięli mu respirator bo był niestabilny oddechowo, kilka minut później zawezwał mamę lekarz i powiedział żeby przygotować się na najgorsze bo zgon może nastąpić od 2,3 do pięciu godzin oczywiście po takich informacjach tylko płakać ale zostaliśmy w szpitalu do godziny 19-tej, między 14-tą a 19-tą zacząłem masować ojca mówić do niego dosyć głośno zaczął unosić powieki patrzyłem ze zdziwieniem . 20.01 zajechałem do szpitala okazuje się że respirator odłączyli ze niby wszystko ok ale patrzyłem na monitor saturacja świrowała oddech tata miał taki że mu całymi wnętrznościami rzucało na pytanie dlaczego go odłączyli pani docent odpowiedziała że pacjent się denerwował oniemiałem jak tata im dał znać że się denerwuje skoro dzisiaj nie otwarł oczu nie ruszył rękami ażeby otworzył powieki tak jak dzień wcześniej moja rozmowa do taty zajęła mi 40 minut tak że dziwne , do tego zaczął się dławić flegmą że aż zrobił się purpurowy brak oddechu, zawezwałem szybko pielęgniarkę zaczęła go odflegmiać przerażenie mnie wzięło co by był jak bym nie był akurat na sali godzina 17.30 wychodzę ze szpitala ale z duszą na ramieniu co zastanę jutro.Zdaję sobie sprawę że niektórzy powiedzą iż jestem być może rozgoryczony całą tą sytuacją i niesłusznie mam pretensje do obecnego szpitala,lecz niestety opisałem same fakty.Dlatego ( o ile jest to możliwe ?) noszę się z zamiarem zmiany ojcu szpitala na żądanie, na Klinikę wyspecjalizowaną w tego typu przypadkach,tylko nie wiem od czego zacząć. Za jakąkolwiek poradę z góry serdecznie dziękuję.