Jego książki były wydarzeniem na rynku wydawniczym – mimo, iż drukowane w dużych nakładach, znikały z księgarnianych półek w ciągu kilku dni. Choć dotyczyły zaburzeń psychicznych, były wydarzeniem nie tylko w świecie medycznym.
Książki Antoniego Kępińskiego – bo o nim mowa – stały na półkach zarówno pacjentów, jak i tych, którzy z psychiatrią nie mieli nic wspólnego. W okresie kilkunastu lat od jego śmierci ukazało się ponad 250 (!) publikacji dotyczących jego życia i twórczości. „Zeszyty oświęcimskie” Przeglądu Lekarskiego, współredagowane przez Antoniego Kępińskiego, dwukrotnie nominowane były do Pokojowej Nagrody Nobla (w 1993 i 1994 roku). Profesor nie miał okazji tego wszystkiego doświadczyć – zmarł po ukazaniu się zaledwie jednej z dziewięciu jego książek. Fenomen, wybitna postać – cokolwiek by nie powiedzieć, nie odda to formatu tego niezwykłego człowieka.
Antoni Kępiński należał do pokolenia naznaczonego traumą wojny. Urodzony w 1918r., zdążył rozpocząć studia medyczne zanim wojenna zawierucha pokierowała i jego losem. Trafił do obozu koncentracyjnego w Hiszpanii, gdzie przebywał przez ponad dwa lata. Po zakończeniu wojny kontynuował studia medyczne w Edynburgu, ale z dyplomem lekarza psychiatry wrócił na stałe do Polski, do Krakowa, w którym spędził resztę życia.
To, co mieści się w tej „reszcie życia” budzi podziw po dziś dzień. Doświadczenia z czasów wojny sprawiły, że szczególnie bliscy byli mu wszyscy ci, którzy jak on przeszli przez piekło obozów. Do Krakowa ściągały rzeki pacjentów – ofiar wojny i obozów – w poszukiwaniu pomocy w poradzeniu sobie z traumatycznymi wydarzeniami. Antoni Kępiński był dla tych wszystkich kimś znacznie więcej niż psychiatrą – był również współtowarzyszem niedoli. I stał się także dokumentalistą ich życia, współredagując „Zeszyty Oświęcimskie”.