Jego książki były wydarzeniem na rynku wydawniczym – mimo, iż drukowane w dużych nakładach, znikały z księgarnianych półek w ciągu kilku dni. Choć dotyczyły zaburzeń psychicznych, były wydarzeniem nie tylko w świecie medycznym.
Życie profesora Kępińskiego w dużej części odbywało się na Krakowskiej Akademii Medycznej. Był tytanem pracy: w jego kalendarzu pierwszy pacjent wpisywany był często na piątą, piątą trzydzieści rano. Lata zawodowej aktywności wypełniały spotkania z pacjentami – i to właśnie jest bardzo ważne: były to spotkania, nie wizyty. Podobnie jak tytuł jednej z jego książek to „Poznanie chorego”, a nie np. „Diagnoza” – to właśnie odzwierciedla stosunek tego wybitnego lekarza do swoich pacjentów. Był prawdziwym humanistą, myślicielem, filozofem. Kontakt z drugim człowiekiem traktował jako niepowtarzalną możliwość poznania jego sposobu myślenia, zachowań, lęków i nadziei.
Wiele miejsca w swoich książkach poświęcał jakości tego kontaktu i ogromnej odpowiedzialności za drugiego człowieka jaka spoczywa na lekarzu. Ten zawód był jego powołaniem, któremu oddany był bez rzeszty. Pacjenci go uwielbiali, bo odczuwali jego autentyczność, szczere zainteresowanie i troskę o każdego z nich. Po latach wspominali, że w kontakcie z Profesorem czuli się ważni – i choćby spotkanie trwało minutę, bo Profesor był niezwykle zapracowany, była to minuta wypełniona całkowicie ich obecnością.
Profesor zachorował nagle. Dolegliwości były na tyle poważne, że ostatnie dwa lata spędził w szpitalu, poddawany intensywnym zabiegom.
Pomimo doświadczania ogromnego bólu nie przestawał pracować – właściwie pracował teraz więcej, spodziewając się nadchodzącej śmierci. W szpitalnym pokoju spotykał się z pacjentami, wciąż okazując im swoją życzliwość i wsparcie. Mimo cierpienia nadal był dla innych. To właśnie wtedy powstawały jego książki. Trudno tak naprawdę określić je mianem stricte psychiatrycznym – w opisach codziennych trudów i zmagań były na tyle uniwersalne, że zyskały mu rzesze oddanych czytelników. Jego niezwykła wrażliwość widoczna jest w opisach chorób: niezwykle wnikliwych i pełnych zrozumienia.
Dziś, po ponad 40 latach wydaje się, jakby śmierć przeniosła go w inny wymiar obecności. Jego postać wciąż fascynuje, jest inspiracją i wzorem dla kolejnego pokolenia. Mam takie poczucie, że dziś, może nawet bardziej niż kiedyś, potrzebne i ważne jest jego przesłanie. Coraz częściej dokucza nam dotkliwa samotność, relacje między ludźmi stają się luźniejsze, część z nich funkcjonuje już tylko na społecznościowych portalach. Mimo postępu i wielu zmian kulturowych nasza natura pozostaje jednak niezmienna – wciąż potrzebujemy prawdziwej obecności drugiego człowieka. Uważnej, rozumiejącej i wspierającej relacji. Takiej jaką w całym swoim życiu realizował Antoni Kępiński.
Jeden ze współpracowników Profesora, krakowski chirurg, Profesor Józef Bogusz postawił postać Antoniego Kępińskiego w szeregu z „największymi” tamtego pokolenia. Obok Janusza Korczaka i Karola Wojtyły.