Reklama:

Bardzo proszę o odpowiedzi na moje pytania. (16)

zaloguj się, aby wykonać akcję na forum

Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta

gość
24-01-2012, 11:25:11

Drodzy Państwo, bardzo proszę odpowiedzieć na pytania które przedstawię poniżej.
Nie bardzo wiem od czego mam zacząć, gdybym miał pisać szczegółowo i opisywać mój życiorys, oraz to co sprawiło, że znalazłem się w sytuacji gdzie potrzebne było mi wsparcie psychiczne myślę, że zabrakło by miejsca na monitorze, dlatego będę skracał nie rozwodząc się na szczegóły i poruszę tylko najistotniejsze kwestie.
Mam trzy podstawowe problemy, depresja, fobia społeczna, natręctwa. A raczej powiedziałbym, że jedno jest z drugim i trzecim ściśle powiązane i jedno wynika z drugiego. Ogólnie dla tych wszystkich aspektów dałbym wspólny mianownik. I tu od razu pierwsze pytanie dla osób z podobnymi problemami co ja,
czy to możliwe aby fobia społeczna powstała nagle i była efektem ciężkiego załamania się i depresji (efekt ogromnych niepowodzeń i niespełnionych marzeń człowieka wrażliwego)? Mówiąc obrazowo, kiedyś nie miałem jakichkolwiek problemów na tle społecznym, a wraz z ogromnym stresem i nieumiejętnością radzenia sobie z problemami (mocnym załamaniem się i poddaniem) stałem się ogromną chodzącą fobią społeczną. Jak to u mnie wygląda, zacząłem bać się ludzi, najbardziej charakterystyczną cechą określiłbym, że stałem się dziki, nawet z ludźmi których znam od lat nie potrafię dziś swobodnie rozmawiać, brakuje mi tematów, zacinam się, paraliżuję, uderza mnie gorąc na spotkanie znajomego na mieście. Jedną podstawową rzecz zaobserwowałem i chcę się dowiedzieć czy mam rację, czy tylko tak sobie wmawiam. Czy jest możliwe, aby fobia społeczna powstała i potęgowała się na bazie załamania nerwowego i poniesionych życiowych porażek które rozbiły mnie wewnętrznie (jest to związane z poczuciem niskiej wartości i jak najgorszym zdaniu o sobie samym).
Druga kwestia, od października na moją prośbę lekarz psychiatra wypisał mi leki antydepresyjne z grupy osławionych SSRI, Citabax. Pierwsze dwa miesiące przyjmowałem jedną tabletkę ranoi Citronil 20 (odpowiednik Citabaxu) i z rana i wieczora po tabletce depakine chrono 300. Może mój problem wynikał z tego, że robiłem sobie ogromne nadzieje z tymi lekami. Myślałem, że nagle popadnę w stan euforii i wszystkie problemu znikną jak to po tabletkach szczęścia. Że stanę się zupełnie innym człowiekiem. Niestety, po dwóch miesiącach brania nie zaobserwowałem jakiejkolwiek poprawy. Lekarz zwiększył mi Citabax na dawkę 40 i od tej pory z rana brałem już oficjalnie jedną tabletkę Citabax 40 przez blisko dwa miesiące. I skracając powiem wprost, żadnej poprawy, nawet najmniejszej, jakbym łykał placebo, nie odczułem ani żadnych skutków ubocznych, ani co najgorsze żadnych skutków pozytywnych. Depresja, fobia, natręctwa, wszystko jak było, tak jest dalej. Teraz jeszcze bardziej się dołuję, bo uświadamiam sobie, że leki, w które tak wierzyłem i których stosowanie zaczynałem z ogromnym entuzjazmem na przyszłość nie dały mi jakiegokolwiek efektu. Skończyłem ostatnią kupioną paczkę Citabaxu 40 i bez konsultacji z lekarzem odstawiłem to dziadostwo. Nie odczuwam jakichkolwiek skutków ubocznych z tego tytułu. Dla mnie jak podkreślam ten Citabax był jak jedne wielkie placebo które nie poczyniło żadnej pozytywnej zmiany w moim życiu i moim myśleniu. Czy to normalne żeby po blisko czterech miesiącach brania Citabaxu nie odczuć jakiejkolwiek poprawy?
Ostatnia rzecz, alkohol. Ile czasu po odstawieniu Citabaxu musi upłynąć abym mógł swobodnie napić się alkoholu bez obaw o jakieś interakcje, czy, że padnie mi psychika, bo i o tym czytałem? Mam tu na myśli także duże spożycie alkoholu.
Reasumując trzy podstawowe pytania:
1. Czy fobia społeczna mogła powstać nagle, a następnie potęgować się przez życiowe klęski które przyniosły za sobą załamanie nerwowe i depresje (także czy natręctwa mogą się przez to nasilić?)?
2. Czy to normalne, że zażywając przez dwa miesiące Citronil 20, a następnie przez blisko kolejne dwa Citabax 40 nie zauważyłem najmniejszej poprawy i czułem się jakbym łykał placebo?
3. Ile czasu po blisko czteromiesięcznej jałowej kuracji Citabaxem musi upłynąć od odstawienia, bym mógł bez strachu pić alkohol, także w dużych ilościach, być może regularnie?
Nie proszę o udzielanie rad, proszę o odpowiedzi na moje pytania.
Kłaniam się, za każdą odpowiedź z góry dziękuję.
gość
24-01-2012, 11:40:27

Treść zablokowana przez moderatora

gość
24-01-2012, 15:08:56

Prócz tego durnia który mi tu jakieś głupoty odpisał ktoś mógłby odpowiedzieć kompetentnie na moje pytania? Bardzo proszę.
gość
24-01-2012, 15:46:09

Czy nie łatwiej byłoby zadać te pytania swojemu lekarzowi? Nie wiem czy ktokolwiek tutaj będzie w stanie udzielić Panu rzetelnej odpowiedzi.
gość
24-01-2012, 16:02:48

Myślę jednak, że wymiana doświadczeń na forum jest bezcenna, z tego tytułu, że lekarz to teoria, a inni których mógł dotknąć podobny problem do mojego to praktyka. Myślę, że nie jestem odosobnionym przypadkiem i dlatego proszę wszystkich dobrych i kompetentnych ludzi o pomoc.
gość
24-01-2012, 16:17:26

Z własnego doświadczenia mogę Panu odpowiedzieć wyłącznie na pytanie nr 1- z pewnością tak.
Pozdrawiam serdecznie.
gość
24-01-2012, 17:04:49

Dziękuję za każdą życzliwą odpowiedź i kontynuuję prośbę o kolejne odpowiedzi, bardzo mi na nich zależy.
gość
24-01-2012, 19:34:57

Czy doprawdy nikt tutaj się nie zna na tyle, aby mi odpowiedzieć?
Wtajemniczony
25-01-2012, 10:48:48

Witaj. Bardzo chętnie odpowiem na Twoje pytania, najpier pokrótce, potem rozbuduję swoją odpowiedź.
1. Każde zdarzenie, zwłaszcza znaczące i nieprzyjemne podowuje zmiany w naszym sposobie myślenia. Jest to normalna rzecz i wynika z tego, że nie mamy stałego gruntu podstaw naszego życia. Tak jest to możliwe żeby taka fobia pojawiła się nagle. Umysł tworzy wiele iluzyjnych myśli i to jest jedna z tych iluzji.
2. Na to pytanie odpowiem nieco inaczej, pytaniem. Czy jest sens leczyć tylko skutek a nie przyczynę, o której piszesz jako punkt 1? Wszelkie leki leczą tylko skutki choroby a nie jej przyczynę, a ponadto są szkodliwe - każde leki (na jedno mogą pomóc a na inne zaszkodzą).
3. Podobnie jak wyżej odpowiem na pytanie. Czy uważasz że picie alkoholu rozwiąże Twoje problemy? Picie alkoholu nie jest, nigdy nie był i nie będzie rozwiązaniem problemu ani nawet nie pomoże. Czasmi tylko nasze myśli się zmieniają, gdy wmawiamy sobie poprawę nastroju.
Co takiego się wydarzyło, że Twoje myśli tak się zminiły? Co takiego się wydarzyło, że jest w Tobie tyle lęku? Szukaj rozwiązania u źródła. Po to są takie sytuacje jaka spotkała Ciebie, by się czegoś nauczyć. Czasami tylko takie ciężkie chwile pozwalają nam szukać prawdy i sensu życia. Nikt Tobie nie pomoże, jeśl sam nie będziesz chciał zmiany. Podejrzewam jednak, że chcesz zmiany, skoro tutaj napisałeś, więc ja Tobie daję możliwość, jedną z wielu, by odszukać prawdę w sobie i sens życia. Co zrobisz - zależy tylko do Ciebie. Jak każdy z nas masz wolną wolę.
Lęk i przywiążania, które są ściśle związane z lękiem są przyczyną wszelkich naszych nieszczęść i cierpień. Tam gdzie jest lęk tam nie ma miłości, a więc też nie ma spokoju i radości. Piszę tutaj o prawdziwej miłości, nie tej ziemskiej, prawdzimym spokoju i radości - nie o krókotrwałych uczuciach spokoju i radości na tym świecie. Osądzasz siebie i innych i to powoduje w Tobie napięcie, bo nie potrafisz przebaczyć ani sobie ani innym.
Obódź się, a zobaczysz jak bardzo byłeś w błędzie, w jakich iluzjach żyłeś i jak lęk opanował Twój umysł. Chciałeś poznać zdanie praktyka - więc je dostajesz. Obódź się a ujrzysz prawdę. Nie mogę Ci tego wlać do Twojego umysłu, do tego są potrzebne Twoje chęci do zmiany. Dlatego przeczytaj książkę Przebudzeni - Anthonego de Mello i Wewnętrzne przebudzenie - Colin Sisson. Jeśli trzeba to je Tobie wyślę, tylko napisz: kim-ja-jestem13@wp.pl
Pozdrawiam z miłością
gość
25-01-2012, 11:34:06

Bardzo dziękuję za zainteresowanie moim problemem i poświęcony czas na kilka refleksji związanych z moją osobą. Jestem bardzo podbudowany i wdzięczny za te swego rodzaju słowa otuchy. Tak, to prawda, zdarzyło się w moim życiu zwłaszcza w ostatnich latach dużo bardzo przygnębiających najdelikatniej mówiąc zdarzeń. Określam je jako klęski, zawody, rozczarowania, upokorzenia. Na dodatek takie dość spektakularne i niejednokrotnie napawające mnie retorycznym pytaniem, dlaczego ja? Za co, dlaczego limit pecha w moim życiu nie może się wyczerpać? Także swego rodzaju niespełnione marzenia, które zdawały się być na wyciągnięcie ręki, później wyrzuty sumienia. Nie umiem z tym sobie radzić, jestem nadwrażliwy i niesamowicie mocno przeżywam każdą traumatyczną historię która stała się moim udziałem. Nie chciałbym jednak rozwodzić się na szczegóły. Nimi podzieliłem się swego czasu z moim lekarzem psychiatrą i jedyne co usłyszałem, że sam muszę dojrzeć do umiejętności poradzenia sobie z tym wszystkim, bo na to nie ma lekarstwa. Ale to wszystko łatwo powiedzieć. Zdecydowanie ciężej z realizacją. A napięcie które mnie w środku zżera przynajmniej moim zdaniem przyczyniło się do powstania i zdecydowanie przyczyniło się do spotęgowania depresji, fobii społecznej, natrętnych myśli, nerwicowych zaburzeń obsesyjno - kompulsywnych (czyż nie mam racji?). Przerosło mnie to wszystko. Rozłożyło na łopatki i rozbiło. Tak, można to też określić mianem lęku. Jeszcze raz dziękując za zainteresowanie i troskę nad moją osobą, mimo wszystko i mimo rzeczywiście bardzo empatycznych porad na każde z postawionych przeze mnie pytań, ośmielę się mimo wszystko prosić o precyzyjne odpowiedzi na pytania które postawiłem. O ile zgadzam się z odpowiedzią na pytanie pierwsze, o tyle chciałbym usłyszeć konkretną odpowiedź na pozostałe nurtujące mnie kwestie. Dodatkowo sprecyzuję, tak, podzielam opinię, że powinno leczyć się powód, a nie skutek, jednak bezradność i bezsilność trzyma mnie w ryzach i nie mam pomysłu na przyszłość i na siebie. A jeśli chodzi o alkohol, to już stricte prywatna decyzja. Nie chciałbym jej publicznie omawiać. Bardzo pozdrawiam i czekam na kolejne odpowiedzi.

zaloguj się, aby dodać odpowiedź

Reklama:
Reklama:
Reklama: