Mój narzeczony naduzywa alkoholu i nie widzi w tym nic złego. Twierdzi ze nie pije codziennie więc "o co mi chodzi". Najbardziej boli mnie to ze już któryś raz zdarzyło mu się wrócić z pracy pod wpływem alkoholu prowadząc samochód. Może nie ma daleko, ale nie rozumie tego ze może komuś i sobie zrobić krzywdę. Tłumacze mu ze jest TO nie odpowiedzialne. Nie wiem już co robić bo mówić do niego to jak grochem o ścianę. Za niedługo będzie tatą i nie wiem co juz robić..Jak mu pomóc.strasze go ze go spakuje i wróci do mamy. Kocham go bardzo ale już nie mogę tak dłużej. Tłumacze rozmawiam i nic to nie daje. On kocha alkohol. Jak pije to nie potrafi powiedzieć KONIEC. musi się doprawić. Dodam że w jego rodzinie tata byl uzalezniony ale nie pije juz bardzo dlugi czas. I nie raz opowiada jaki był głupi żeby dac przestroge swoim synom którzy mimo to piją niszcząc rodzinę a mój narzeczony niszcząc coś czego jeszcze nie zbudował . Boję się ze będę musiała go zostawic bo nie chce zeby moje dziecko miało takie dzieciństwo jak ja z ojcem alkoholikiem który miał nas gdzieś i teraz się obudził że ma dzieci gdy mama go zostawila. nie chce zeby dziecko patrzylo jak jego ojciec powoli się ztacza. Narzeczony wie jakie miałam dzieciństwo i sam nie miał lepszego a mimo to nie potrafi wykorzystać tego ze powinien być inny, wziąć przykład z ojca który ciągle otwarcie mówi jak alkohol zniszczył mu życie i ile mógł stracić, ale w porę się opamietal. Co mam zrobić?co mam mu powiedzieć żeby chociaż nie pił w pracy i nie daj Boże znów wsiadł w samochód. Jestem tak zdesperowana ze wolałabym żeby pil w domu niż w pracy. Chociaż trzeźwy będzie wracać samochodem.
Pomóżcie i dajcie mi jakieś wskazówki , rady co mam zrobic jak mam z nim rozmawiac albo coś.. Może wy naprawicie mi życie i nasze dziecko będzie miało pełna rodzinę a nie patologiczna albo niepełna.
Bardzo wam dziękuję!
-Dzidzia bardzo kopie chyba nie chce zeby mama sie smucila :)