Reklama:

Co zrobić, żeby mieć chłopaka? (19)

zaloguj się, aby wykonać akcję na forum

Forum: Depresja

Początkująca
10-07-2021, 11:42:11

21 lat mam. Chłopaka nigdy jeszcze nie miałam to wstyd? Z mojej rodziny to już ciocia, wujek paru kuzynów, mama mojego szwagra pytało tyle razy kiedy będę z kimś chodzić. Mam traumę z gimnazjum. W sensie, że jeden chłopak zmuszał mnie wtedy abym z nim chodziła. Mówiłam mu wielokrotnie że nie jestem nim zainteresowana, a on swoje, nawet rozpowiadał przy całej klasie, że współżyłam z nim co nie było prawdą. Drugi chłopak zaś też mnie zmuszał, abym z nim była, wyśmiewał się ze mnie przed całą klasą. Zamknęłam się w sobie, w liceum przez to nie zagadywałam do ludzi, tym bardziej do chłopaków. Odkąd na studiach jestem( od października na 3 roku) zaczęłam rozmawiać z ludźmi z roku i tymi z akademika, do jednego kolegi z akademika zagadywałam nawet. W rodzinnym mieście mam jednego kolegę tylko, ale on ma dziewczynę. Kontakt mamy, bo pisze z nim. Kontakt ze znajomymi z roku mam, bo piszemy ze sobą bo nauka zdalna. Znajomych mam w mieście gdzie studiuje, w rodzinnym mieście tylko kolegę wyżej wspomnianego. Druga sprawa ojciec nawet w szkole średniej i teraz na studiach mówił mi, że jeśli poznam chłopaka to źle skończę. Synowa mojej dalekiej cioci urodziła najstarszego syna w wieku 16 lat, większość kuzynek z mojej rodziny urodziła dzieci na początku 20tki,tak do 25 roku życia, czyli w podobnym wieku do mnie. Myślę, że ojciec uważa, że mogę być taka jak ta synowa mojej cioci i te kuzynki. Mama podchodzi na luzie do tych spraw proszę o pomoc.
Początkująca
10-07-2021, 15:30:16

Olu - najistotniejsza sprawa : jeśli zwiążesz się z kimś, to DLA SIEBIE, nie dla oczekiwań rodziny. Nie warto sobie tymi ich pytaniami zaprzątać głowy, a jeśli będą bardzo natarczywe - to odpowiedzieć z uśmiechem : będę z kimś chodzić wtedy, kiedy będę tego chcieć. Albo :wtedy, kiedy poznam kogoś naprawdę wyjątkowego.
Wiesz, krewni na zjazdach rodzinnych zadają takie pytania, bo nie bardzo mają o co pytać. O studia?... Nie rozumieją tego. Twoich pasji i zainteresowań nie znają. No to zostają im tylko dywagacje o Twoim chłopaku/jego braku. Gdybyś go miała - pytaliby, kiedy wreszcie ślub. Gdybyś miała ślub - dopytywaliby się, kiedy przyjdą na świat "wnuki dla babci i dziadka"... Naprawdę, nie przejmuj się tym. Takie wścibskie pytania ciotek i wujków to zmora prawie każdej młodej osoby.
A jeśli chodzi o opinię Twojego ojca - to przestrzeganie przed tym, że "źle skończysz" - to też jest taka nieporadna, toporna troska o Ciebie, żebyś nie uwiązała się za wcześnie przy dziecku i nie "wpadła" z kimś nie bardzo nadającym się na męża. Nie wiem, jakie macie z tatą relacje między sobą w ogóle, na jakiej stopie rozmawiacie itd. Bo ja bym zrobiła na Twoim miejscu tak : usiadłabym sobie spokojnie z nim (czy tam się przysiadła do niego), kiedy nie jest zajęty i czymś rozproszony - i spokojnie, bez nerwów i unoszenia się po prostu powiedziałabym mu : Tato, wiem, że martwisz się o mnie i o moją najbliższą przyszłość. Dlatego chciałam cie uspokoić i zapewnić, że naprawdę jestem rozsądna, dobrze mnie wychowaliście, mam też swój rozum - i w żadne kłopoty się nie wpędzę. Daję ci słowo, tatuś, możecie z mamą być spokojni. Ja wiem, że wszystko ma swój czas, teraz mam studia i na nich się skupiam.
Taka bezpośrednia, szczera i spokojna rozmowa z ojcem powinna pomóc. Naszym ojcom zawsze wydaje się, że córki to dopiero co z wieku podfruwajki wyrosły, naiwne są i lekkomyślne. I oni, jako ojcowie, mają obowiązek swoje małe córeczki przestrzegać przed głupstwami, jakie mogą popełnić.
A co do pytania w tytule Twojego posta - odpowiedź na nie brzmi : żeby mieć chłopaka, trzeba poznać odpowiednią osobę. A żeby taką osobę poznać - trzeba po prostu poznawać ludzi. To jest najprostsza prawda. Zapytasz - jak i gdzie?... Ano - wszędzie. Wszędzie, gdzie jest okazja. Na imprezach, na jakichś odczytach, w dyskusyjnym klubie filmowym, na kursie tańca, na wolontariacie w jakimś szpitalu czy ośrodku, działając w jakiejś miejscowej fundacji, pracując gdzieś dorywczo przez wakacje... No i - nieoceniona pomoc : internet. Internet to dzisiaj jest główne narzędzie do poznawania się ludzi. Wiadomo - Facebook na pierwszej pozycji. Nie bój się zapraszać do znajomych i zagadywać chłopaków, którzy wydadzą Ci się interesujący. Baardzo rzadko się zdarzy, że któryś Ci odpowie, że nie jest zainteresowany w ogóle rozmową (pisaniem). A jeśli nawiąże się rozmowa - to już będziesz wiedziała, czy warto tę znajomość kontynuować. Ze swojej strony okaż zainteresowanie chłopakiem jako osobą, zapytaj go, jakie ma pasje, czym się interesuje, co lubi - i już jest świetny zestaw tematów do rozmowy.
Na Facebooku w ogóle jest dużo grup w rodzaju "Poznajmy się - 20-tali, 30-latki, 40-latki itd.", warto do nich dołączyć i nawiązywać znajomości. Jest też mnóstwo grup tematycznych, skupiających miłośników różnych rzeczy - od ogrodnictwa, książek, filmów, wędrówek - po politykę. Właśnie w takich grupach można poobserwować, kto się fajnie wypowiada, ma coś do powiedzenia, nie jest niegrzeczny itd.
Pamiętaj tylko : nie nastawiaj się na to, że "Szukam chłopaka". Szukasz znajomych. Może będą wśród nich dobrzy znajomi, przyjaciele, może i chłopak. Nawiązuj po prostu kontakty, dużo kontaktów - a jeden z nich wcześniej czy później okaże się Twoim partnerem.
Pozdrawiam i szczerze życzę powodzenia.
Początkujący
10-07-2021, 15:38:27

Ojciec niech sobie mówi co chce. Jesteś dorosła i sugerowanie że ktoś skończy jak osoba X czyli oglądanie się na innych, obawa co powiedzą ludzie jest bez sensu. Na miłość jest czas zawsze i w wieku 13 lat i 63 różnica taka że w wieku okolicy 20 lat we większości przypadków jest ona najbardziej i intensywna i często kończy się nieodpowiedzialnie. Masz znajomych, poradziłaś sobie w jakiś sposób że wstydem z przed lat gdzie trafiłas na durnia a nie chłopaka. Czy mając 21 lat i nie mając nigdy chłopaka to powód do wstydu? Ja mam 33 i nigdy nie miałem dziewczyny, szach mat. Każdy dojrzewa inaczej. Najważniejsze jest to byś nie przespała tego momentu 20-30 by próbować kogoś poznać, nawet metodą prób i błędów, nie angażując się na 100% a badając "rynek". Ja ten moment przespałam, obudziłem się że snu, bez znajomych, bez kobiety u boku i bez chęci do dalszego zycia. Nie pomagają leki od psychiatry bo one nie cofną czasu, nie naprawią życia a nie jestem przecież na etapie zamykania w kaftan.. Szkoda że ten kolega jest zajęty bo zawsze to by był dobry start, bratnia dusza. Ewidentnie jeśli odczuwasz potrzebę poznania kogoś to pozostaje ci albo odnalezienie nowej pasji nie wiem zapisać się na kurs tańca czy tam czegokolwiek gdzie poznaje się nową grupe znajomych albo internet badoo, tinder gdzie internet w tym wieku może cię bardziej skrzywdzić bo chłopaki niestety wtedy nie myślą poważnie o dziewczynach.. Są wyjątki ale ryzyko duże. Jesteś młoda, dasz sobie radę. Nie boj się marzyć, nie zamykaj się na ludzi, nie słuchaj glupich uwag za wcześnie, za późno. Nigdy dla kogoś nie będzie w sam raz, to ma być dla ciebie dobre a nie innych. Powodzenia
Początkująca
10-07-2021, 18:41:33

Mam 23 lata i nigdy nie miałam chłopaka. Nie uważam, żeby to był wstyd.
Forumowicz
10-07-2021, 19:41:04

agix 2021-07-10 20:41:33
Mam 23 lata i nigdy nie miałam chłopaka. Nie uważam, żeby to był wstyd.
Koleżanko to nie jest powód do wstydu.Tylko forma pytania które zadałaś/oraz opis reakcji ojca i jego komentarze dotyczące takiej możliwości/ świadczy o tym że bardzo chciałabyś go mieć u swojego boku chłopaka,partnera.Może się mylę ale tak myślę Pozdrawiam
Uczymy się przez całe życie...forum pomaga nie leczy
Forumowiczka
12-07-2021, 11:48:28

agix 2021-07-10 20:41:33
Mam 23 lata i nigdy nie miałam chłopaka. Nie uważam, żeby to był wstyd.
Ja mam 30 i też nigdy nie miałam :)
Początkująca
12-07-2021, 17:11:08

Osoby czujące z jakichś przyczyn potrzebę posiadania chłopaka (presja rodziny, porównywanie się z koleżankami, samotność, poczucie bycia z tego powodu gorszą) zazwyczaj odruchowo czy podświadomie zakładają przy tym, że gdyby miały tego chłopaka - to byłby on super, z nim byłoby nam super, miłość, przyjaźń, czułość, czyli wszystko to, o czym marzymy i czego nam w tych naszych marzeniach tak brakuje.
A tymczasem związek z drugą osobą nie zawsze, a właściwie bardzo rzadko taki jest. To są też i kłótnie z powodu niedopasowania, przeżywanie sprawianych przez tę drugą osobę przykrości, niezrozumienie, nadmierne wymagania, bywa, że i zdrady... To, do czego tęsknimy i czego pożądamy - zawsze jawi się nam jako idealne, bardzo fajne, bardzo piękne i super. Tymczasem życie jest zazwyczaj prozą... i tak bardzo super nie jest, najczęściej tylko chwilami bywa. Ten nasz chłopak, jeśli nawet już go mamy, może okazać się nieakceptowany przez naszych rodziców albo nielubiący naszych bliskich - i już są zgrzyty, szarpanie się. Może się okazać, że np. bardzo lubi alkohol, a my niekoniecznie...
Może się okazać samolubem, egotykiem, leniem.
Może mieć jakieś nieprzyjemne nawyki, nie lubić się myć, mieć zupełnie inny temperament seksualny itd.
Gdyby był, to byłby człowiek, a nie ideał.
Początkująca
12-07-2021, 18:22:25

Kaamol 2021-07-10 17:38:27
Na miłość jest czas zawsze i w wieku 13 lat i 63 różnica taka że w wieku okolicy 20 lat we większości przypadków jest ona najbardziej i intensywna i często kończy się nieodpowiedzialnie. (...) Czy mając 21 lat i nie mając nigdy chłopaka to powód do wstydu? Ja mam 33 i nigdy nie miałem dziewczyny, szach mat. Każdy dojrzewa inaczej. Najważniejsze jest to byś nie przespała tego momentu 20-30 by próbować kogoś poznać, nawet metodą prób i błędów, nie angażując się na 100% a badając "rynek". Ja ten moment przespałam, obudziłem się że snu, bez znajomych, bez kobiety u boku i bez chęci do dalszego zycia. Nie pomagają leki od psychiatry bo one nie cofną czasu, nie naprawią życia a nie jestem przecież na etapie zamykania w kaftan. Ewidentnie jeśli odczuwasz potrzebę poznania kogoś to pozostaje ci albo odnalezienie nowej pasji nie wiem zapisać się na kurs tańca czy tam czegokolwiek gdzie poznaje się nową grupe znajomych albo internet badoo, tinder gdzie internet w tym wieku może cię bardziej skrzywdzić bo chłopaki niestety wtedy nie myślą poważnie o dziewczynach.. Są wyjątki ale ryzyko duże. Jesteś młoda, dasz sobie radę. Nie boj się marzyć, nie zamykaj się na ludzi, nie słuchaj glupich uwag za wcześnie, za późno. Nigdy dla kogoś nie będzie w sam raz, to ma być dla ciebie dobre a nie innych. Powodzenia
Oj, muszę Ci wytknąć niekonsekwencję... Ale to z życzliwości.
Bo sam piszesz : "Na miłość jest czas zawsze i w wieku 13 lat i 63" - i to jest prawda.
Piszesz też : "Nie boj się marzyć, nie zamykaj się na ludzi, nie słuchaj glupich uwag za wcześnie, za późno" - i tu też masz pełną rację. A ja Cię proszę, byś to powiedział... do siebie. Bo jednocześnie piszesz "Ja ten moment przespałem". Nie pozwolę Ci na takie podejście.
33 lata to jest w zupełności wiek "do wzięcia" dzisiaj. Serio, ludzie masowo się rozwodzą po krótkim stażu małżeństwa, wśród moich znajomych 3/4 jest po rozwodzie albo po zakończeniu długiego nieformalnego związku. To nie lata '70, kiedy standardem było pobieranie się zaraz po maturze albo w trakcie studiów. Teraz wiele kobiet po 30-tce jest singielkami, bo nie miały parcia na ożenek, bo robiły doktorat, bo pracowały trochę za granicą... Naprawdę - piszę na podstawie mojego własnego kręgu znajomych (ja mam 34 lata). Trwale "sparowanych" jest w nim najmniej.
Jedno, czego Ci nie wolno - to mieć takie przeświadczenie, że przespałeś jakiś tam czas w życiu, przewidziany na zawieranie związków i znalezienie partnerki. Raz - jak Ci wykazałam, ten czas trwa dużo dłużej, a tak naprawdę przez całe życie. Pod jednym warunkiem, o którym za chwilę. I dwa - skoro nie szukałeś w tym czasie 20-30 lat intensywnie dziewczyny i nie robiłeś tych wielu prób, o których piszesz - to po prostu dowód na to, że w tamtym czasie nie zależało Ci na tym jakoś ogromnie. Jak sam stwierdzasz - Każdy dojrzewa inaczej. Widocznie wtedy to nie był twój czas na stałe, długotrwałe, poważne związki. I powiem Ci, że u młodego mężczyzny jest to całkiem zrozumiałe. Teraz na pewno znacznie bardziej wiesz, jak chcesz żyć. Jeśli bycie z kimś jest wysoko na Twojej liście priorytetów - to po prostu przyjmujesz taki plan postępowania. Czyli musisz (i tu jest ten warunek) poznawać jak najwięcej ludzi. Nie z założeniem, że szukasz dziewczyny takiej na zawsze - ale w ogóle, różnych. Wszystkich. Nie wiadomo, czy nie zakochasz się w siostrze poznanego teraz kumpla albo czy odwiedzana starsza pani nie ma super sąsiadki. To jest niepodważalna zasada : mnogość kontaktów z ludźmi stwarza mnogość okazji. I jeśli nie będziesz się stresował i działał w napince - że oto czas mija, a Ty tracisz coraz bardziej szanse, tylko po prostu korzystał z życia i cieszył się nim - to świat Ci wkrótce nagrodzi takie podejście.
I tu dochodzimy do tego najpoważniejszego momentu : "i bez chęci do dalszego zycia". Takie stwierdzenie niemal na pewno znamionuje depresję. Depresja wymaga leczenia. Napisałeś "Nie pomagają leki od psychiatry" - a masz jakieś? Bierzesz je regularnie?
Bo jeśli masz antydepresant i on Ci nie pomaga, nie czujesz wyraźnej poprawy nastroju, takiej zauważalnej i sporej - to znak, że ten antydepresant po prostu Ci nie przypasował, nie działa. Dopasowanie antydepresantu to jest po prostu metoda prób i błędów. U mnie zadziałał dopiero trzeci. Bardzo rzadko zdarza się, że pomoże ten pierwszy. Zasada jest taka : jeśli po 7-10 dniach regularnego brania antydepresantu pacjent nie czuje WYRAŹNEJ poprawy nastroju, przypływu energii i chęci do działania - to lek się zmienia. I znowu czeka się te 7-10 dni itd. Zgłoś swojemu lekarzowi, że lek (leki) Ci nie pomagają. Bo one muszą pomagać, nie ten, to inny. Lekoopornych depresji jest naprawdę bardzo, bardzo mało.
A przy lepszym samopoczuciu - poznawaj nowych ludzi, wchodź w nowe kręgi znajomych, nawiązuj kontakty. Każdy sposób jest do tego dobry - zapisz się na kurs tańca, idź na psychoterapię grupową (serio mówię), zacznij pełnić jakiś wolontariat, zacznij działać w jakiejś miejscowej fundacji, może pomoc w bibliotece, pies ze schroniska i spacery z nim, Dyskusyjny Klub Filmowy, jakieś grupy modlitewne (jeśli jesteś religijny)... Co tylko Ci przyjdzie do głowy. Każda nowa aktywność rozwija i przy okazji każdej poznajesz nowych ludzi.
No i internet. Facebook jest tutaj nieoceniony. Możesz dołączyć do różnych grup dyskusyjnych (społecznych, politycznych, tematycznych), trochę poobserwować rozmowy tam i interesujące osoby zapraszać do znajomych. Wielu Fejsbukowiczów bardzo lubi poznawać nowe osoby, mnie nigdy nie zdarzyło się, by ktoś nie zgodził się na rozmowę na Messengerze. Po przyjęciu mojego zaproszenia piszę do takiej osoby "Dziękuję bardzo za przyjęcie mojego zaproszenia i pozdrawiam serdecznie z Małopolski. Twoje posty/komentarze/wypowiedzi/dyskusja w grupie tej a tej bardzo mnie zainteresowały, albo :zwróciły moją uwagę, albo : spodobały mi się - i dlatego pozwoliłam sobie wysłać do Ciebie to zaproszenie". <-- To jest bardzo dobre zagajenie rozmowy. Po reakcji tej drugiej osoby wyczujesz, czy chce pogadać, czy odpowiada tylko zdawkowo, z grzeczności, czy w ogóle nie jest w nastroju do pogaduszek. Jeśli podtrzyma rozmowę - to możesz zapytać, jakie ma pasje, zainteresowania, co lubi, jak lubi spędzać wolny czas. Uwaga : wypytywanie zaraz na wstępie pierwszej rozmowy o dokładny wiek, zawód, pracę, adres - jest źle odbierane, lepiej tego nie robić. Na początku pogadać, co kto lubi, jakie ma hobby, jakiej słucha muzyki itp.
Na Facebooku jest całe mnóstwo grup- i tych tematycznych, i takich typu "30-latki - Poznajmy się", "Szukam przyjaciela" - warto popróbować.
Bardzo serdecznie życzę Ci poprawy nastroju, przypływu optymizmu i powodzenia.
Pozdrawiam!
Początkujący
12-07-2021, 22:39:09

Wprawie jest to wątek Oli a skończyło się na długim komentarzu w stosunku do mojej osoby. Z szacunku do ciebie, za poświęcony czas nie napisze że czas zmarnowany..
Zacznę w sumie od końca. Leki pomagają w tym że samobój się oddala, coraz większy strach przed tym czynem. Wracam do stanu pętli gdzie wiem że marnuję swoje życie jak marnowałem dawniej z tą różnicą że wcześniej marnowałem je robią to to i to a teraz to co było kiedyś mnie nie interesuje. To że leki tak zadziałają wiedziałem przed ich braniem dlatego gdyby nie szantaż psycholog albo leki albo żegnaj to bym się na nie nie zdecydował. Wiedziałem że biorąc chemię będzie to przekłamywać moje przegrane ja ale problemu straconego życia, straconych szans nie cofnie. Ba nie znajdzie mi pasji ani znajomych więc łatwiej było by to zakończyć niż żreć te tabletki ale zakładam że oprócz brania leków zrobiłem sobie badania, mam niedobór witaminy b12 więc sobie dzisiaj kupiłem i zacznę uzupełniać. Formę fizyczną mam perfekt więc niedobór b12 poszedł na psychikę jak widać sam sobie jestem lekarzem.. Co to zmienia? Nic.
Temat związku dla mnie jest już zamknięty. Osoby którą kocham nie ma i nie będzie. Innej nie zaufam, księżniczki nie istnieją a rozwódki są z jakiegoś powodu. Jeśli mąż był świrem i ją katował psychicznie czy fizycznie to ma zjechaną psychikę bardziej ode mnie więc za ofiarę losu podziękuję. Jeśli rozeszli się bo coś nie zagrało to z racji tego że wady tej osoby spowodowały że druga tego nie zniosła. Czytaj ktoś jest wybrakowany bardziej niż ja i mam takiej osobie zaufać? Ja nie zaufam a co dopiero jak mi nikt nie zaufał przez całe swoje dotychczasowe życie i to na etapie koleżeństwa -> przyjaźni -> miłości a nie od razu ostatniego etapu. Wcześniej nie szukałem bo gry były ważniejsze, później nie szukałem a trafiła się sama, później od tego uciekałem psując sobie psychikę i skończyło się na tym że obudziłem się sam. Szukanie partnerki nie jest wysoko na mojej liście, to już nie istnieje na tej liście. Ja znalazłem, byłem debilem, skończę sam obojętnie czy zakończę to szybciej czy naturalnie z linią życia. Ja po prostu poza treningami i snem nie mam już w życiu nic do roboty.
Doceniam kreatywność szukania mi miejsca gdzie mogę poznać nowych znajomych ale A. ja nie mam gdzie iść bo nic mnie z tych rzeczy nie interesuje B. ja nie jestem interesującą osoba i nie mam zamiaru swoją osobą komuś zabierać czasu. Uwierz mi że ja pisałem elaboraty na różnych grupach tematycznych, polityka, motoryzacja, ekonomia mając "jakąś tam wiedzę". Tak żyłem, mijał czas. Czasami ktoś odpisał i można było wymieniać poglądy ale to tyle. Nic mi to nie dało więc przestałem korzystać z facebooka bo jeśli na messendżerze z 400 niby znajomych napisze do mnie ktoś raz na pół-roku do roku i to dlatego że potrzebuje pomocy to na co mi ten komunikator? Z telefonu usunąłem.
Poprawy humoru nic nie uczyni. Najgorsze jest to że muszę do końca września wybrać dwytygodniowy urlop w pracy i nie wiem co ja przez te 2 tygodnie zrobię, o ile to przeżyję i to dosłownie.. Tak mam chociaż zajęcie przez 8-10h dnia a tego oszaleje do końca. Powodzenia również nie ma życzyć czegoś co nie nastanie. Ja niezmiennie tchórzę by odejść, pragnę zasnąć i się nie obudzić, trwam bo los mnie nie lubi i ciągle się budzę. Leki powodują że mniej płaczę a siedzę w ciszy, zbierają mi emocje i płacz i nerwy/gniew. Radości nie dają bo nie otumaniają mnie do tego stopnia że nie pamiętam kim jestem, co zmarnowałem i gdzie jestem a jestem w czarnej D.
Podsumowując: jestem sam dlatego bo zrozumiałem że jestem nieatrakcyjny więc nie mogę dać jej szczęścia, jestem nieatrakcyjny bo nie mam życia osobistego, nie mam życia osobistego bo tak dotychczas żyłem, w tym wieku może i są grupy samotnych serc jak to miałeś chęć mi przekazać jednak ja już nie mam sobą nic do zaoferowania. Kiedyś miałem pasje, byłem gaduła, mogłem na temat który mnie interesuje mówić godzinami. Co z tego jak rozmówców brak? Teraz mam gdzieś ciśnienie sprężania w danym silniku, mam gdzieś wibory, libory, stopy, mam gdzieś to czy wreszcie wygra partia wolnorynkowa czy dalej będą rządzić rozdawacze pieniędzy. Po prostu jestem na etapie że jakby znalazł się chętny by mnie sprzątnąć z tego świata to zapłacę i napisze usprawiedliwienie że dana osoba jest niewinna...
Początkująca
05-08-2021, 17:02:40

Kaamol 2021-07-13 00:39:09
Wiedziałem że biorąc chemię będzie to przekłamywać moje przegrane ja ale problemu straconego życia, straconych szans nie cofnie.
Nie, Kaamol, nie cofnie. Nic także nie zrobi z Twoim życiem ani otoczeniem. Antydepresant, prawidłowo działający antydepresant przywraca po prostu energię życiową, chęć na coś, radość z czegoś. To jest normalny stan zdrowego człowieka - takie odstępstwa od tego jak u Ciebie to jest po prostu zaburzenie, depresja.
Raz jeszcze doradzam : poproś psychiatrę o zmianę antydepresantu na inną grupę. Nic na tym nie tracisz, a możesz zyskać.
Jeśli chcesz popisać - to proszę : ka.er@poczta.fm

zaloguj się, aby dodać odpowiedź

Reklama:
Reklama:
Reklama: