Reklama:

Czy mój mąż ma CHAD-proszę o pomoc (28)

zaloguj się, aby wykonać akcję na forum

Forum: Zaburzenia afektywne dwubiegunowe - ChAD

gość
13-08-2016, 15:02:33

Witam,
przeczytałam wszystkie wątki na forum, dowiedziałam się bardzo dużo, ale mimo wszystko bardzo proszę o pomoc.
Z perspektywy czasu mój mąż miał wiele okresów przeplatanych depresją i czymś co chyba można nazwać manią,a obecnie wygląda to jak typ mieszany. Poniżej krótka charakterystyka:
-kłamstwa i manipulacje bez mrugnięcia okiem, złapany na kłamstwie albo milknie i robi się smutny albo brnie dalej w absurdy zależnie od stanu obecnego dnia
-dwie próby samobójcze ( o które obecnie mnie oskarża, że przyczyniłam się do nich), wielokrotne mówienie "zabiję się, skończę ze sobą, nienawidzę swojego życia
-okresy apatii, zamyślenia przerywane zupełnym pobudzeniem, agresją wymierzoną najczęściej we mnie
-alkoholizm , którego się wypiera
-bójki, próby zdrad zawsze po alkoholu, zawsze na imprezie zawsze jak jest na tzw fali i królem życia
-słowotoki, w których mówi niby z sensem, ale gubi wątki, zmienia fakty (np przekręca ile mam lat, ile jesteśmy małżeństwem albo coś co się wydarzyło)-złapany na tym wmawia, że to ja się pomyliłam
-wielokrotne zmiany pracy, głównie bycie zwalnianym, ale nigdy nie był on winny, a potem jednak okresy depresji i załamania
-nigdy nie jest niczemu winny, zawsze ja to ja jestem winna, a on jest ofiarą
-manie wielkości-jestem naj we wszystkim, gardzenie innymi a potem wypieranie się tego
-mania prześladowania, śledzenia, wmawianie wielokrotne, że to ja jestem chorobliwie zazdrosna, nie mogę zapytać gdzie wychodzi wieczorem, bo "jestem zazdrosna i będę go śledzić" (czego oczywiście nigdy nie uczyniłam),jednocześnie nie przeszkadza mu to robić rzeczy,o które mnie podejrzewa, czyli przeglądanie telefonu, namierzanie gps-em gdzie jestem a złapany na gorącym uczynku brnie w kłamstwa nieprawdopodobne
-kiedy zaczyna się agresja jest wymierzona we mnie, robią mu się takie zimne oczy, bez mrugnięcia okiem mówi straszne rzeczy "że mnie nienawidzi, że chce go wrobić w bachora i przebijam prezerwatywy, że mnie zniszczy, że zostanę z niczym itd". Nie zwracanie uwagi na nic, godzina 3 w nocy, trzaskanie drzwiami, krzyki, wyzwiska, popychanie mnie, a potem wmawianie, ze on nic nie robił i to moja wina.
-4 miesiace temu w stanie depresyjnym nagła wyprowadzka z domu na prawie 2 miesiące, podczas których zachowywał się jak w manii (zabawy, jeszcze więcej %, strojenie = król życia), a jednocześnie przyznał się, że 3 razy chciał się zabić. Powrót do domu i coś co nazywam stanem mieszanym- rano totalna apatia, jakby był autystycznym dzieckiem, nie słyszy pytań, nie odpowiada takie zawieszenie, a potem jakiekolwiek nie takie moje pytanie, zły ton i totalna agresja w moją stronę "ma dość, pakuje się znowu, a jak zostanie to się zabije albo mnie zabije bo nie ma po co żyć". Generalnie taka huśtawka.
Korzysta z pomocy kolejnego terapeuty, teraz leczony jest na depresję, bo twierdzi, że tylko to mu dolega. Jakakolwiek próba rozmowy, że ma też inny problem kończy się awanturą, wmawianiem, że jestem psychiczna i sama mam się leczyć. Obecnie grozi mi rozwodem po awanturach, które sam wywołuje, a potem jak jest kilka dni ciszy zachowuje się jakby miał depresję cały czas.
Na wszystkie moje odwołania do odpowiedzialności, przysięgi, tego, że go kocham i wiem, że kocha mnie, że był innym człowiekiem reaguje jakby ktoś diabła święconą wodą oblewał,zaczyna sie od razu drzeć zaprzecza, że nie kocha, że ma dość, że się zabije i wszystko wyżej co opisałam. Jesteśmy razem 13 lat, znam go doskonale i czuję się jakby go ktoś zamienił w inną osobę, widzą to tez osoby z rodziny i z tego co wiem w pracy też. On oczywiście uważa, że to jest zmiana na lepsze "otworzył oczy, całe nasze życie było kłamstwem i pomyłką itd"
Kocham go, choć rani mnie potwornie, jestem wyniszczona tą sytuacją, byłam przy nim zawsze, choćby te sytuacje z pracą, byłam oparciem, drzwigałam wózek, choć czułam, że to nie jest problem z innymi i pracą tylko z nim. Przeżyliśmy wiele wspaniałych chwil, a on był zawsze zupełnie inną osobą, bardzo doceniał to, że mamy siebie, że wszyscy wokół się rozwodzą a my jesteśmy szczęśliwi razem, teraz wszystko jest bez znaczenia, pluje na wszystkie wartości, niszczy mnie jak osobę. Jak ma momenty przebudzenia,czyli depresji to widzę iskrę dawnego jego, mamy cudowny seks, choć jego libido to karuzela, wychodzimy gdzieś razem i jest prawie jak dawniej, ale wystarczy taki pstryczek jakby go ktoś przełączył i wraca to zimno, agresja i bardzo raniące słowa.
Dlatego bardzo o jakiś komentarz bardziej doświadczone osoby w temacie CHAD czy to co opisałam wpasowuje się w możliwy schemat, czy tylko ja to na siłę chce wpasować.
Początkująca
16-08-2016, 07:31:03

Myślę,że jeżeli korzysta z pomocy terapeuty ,bo jak twierdzi jest to depresja ,to powinien zaprzestać pić.
"-alkoholizm, którego się wypiera" ??? .Czy w tej sytuacji należy rozumieć ,że jest to ciągłe nadużywanie ?
Depresji alkohol nie służy (czy bierze jakieś lekarstwa?). Jeżeli leczy się na depresję i do tego nadużywa alkoholu,to jego zachowania mogą wynikać z połączenia tych dwóch spraw.
Niestety tu jest potrzebny dobry specjalista ,by wzrosła świadomość chorego co mu wolno ,a czego powinien unikać.W CHAD można wpisać różne objawy,wiele z tych o których piszesz się zgadza,ale Twój mąż ,jak sama zauważyłaś pije.Jeśli to nawet sama depresja to alkoholem jej nie wyleczy.Pozdrawiam.
gość
16-08-2016, 11:50:40

Z opisu objawów to wskazuje na CHAD. Konieczna wizyta u psychiatry, bo tylko leczenie farmakologiczne jest w stanie ustabilizować chadowca. Chory oczywiście nie da się zaciągnąć do lekarza w stanie manii, ale w fazie depresji na pewno się zgodzi. Jest szansa, że włącznie leków: np. Depakine, Lit ustabilizuje chorego i jeśli będzie regularnie przyjmował, to także, gdy wyjdzie z depresji, nie wejdzie w fazę manii.
gość
17-08-2016, 13:06:26

Witam, nie mogę uwierzyć w to co czytam. Myslalam, ze mamy po prostu burzliwy zwiazek a okazuje sie, ze powodem jest choroba..
Moja historia:
Z M. jestem prawie trzy lata.
Zawsze była różnica zdań w wielu kwestiach, jego nielogiczne zachowanie tłumaczyłam tym ze jest jedynakiem. Po krótkim czasie bycia razem wystąpiły u niego dziwne objawy podobne do depresji. Tłumaczył ze to jesień i ze tak ma. Mieliśmy oboje wtedy kiepska prace, ale mimo to nie byl to powód naszych sporów. Oboje studiowaliśmy, wsiedliśmy spokojne szczęśliwe życie, chociaż dalekie było od tego studenckiego. Kiedyś pokłóciliśmy sie a mieliśmy jechać do innego miasta do znajomych. Zostawił mnie sama w domu i pojechał mimo ze podczas kłótni wpadłam w histerie bo chciałam go zatrzymać. Dostaliśmy oboje lepsza prace, a co za tym idzie zaczęło nam przybywać pieniedzy. Po niecałym roku oboje rzuciliśmy prace, on z powodu depresji. Mówił ze ta praca go zniszczyła. W pewnym momencie nagle zrzucił cała winę na mnie. Ze to przeze mnie ma depresje. Pewnego dnia wrocil do domu i potrafił stać sie wobec mnie całkowicie obojętny, odpychać mnie i mowić ze mnie nie kocha. Tego samego dnia przeglądałam jego komputer skad dowiedziałam sie ze dalej interesuje go życie jego ex.. Był to najdłuższy dzien w moim życiu. Udało mi sie go namówić na psychologa i poszliśmy na drugi dzien. Chodził przez miesiąc. Troche sie poprawiło. Zebrane oszczędności wydaliśmy na cudowne wakacje, byliśmy dwa razy zagranicą. Po powrocie dostał świetna prace o wiele lepiej płatna, oboje tez postanowiliśmy otworzyc własny mały biznes. Wszystko sie zaczęło znowu układać. Juz pół roku rozwijamy nasza mała gastronomię i idzie nam swietnie. Od pewnego czasu znowu sie zaczęło. Kiedyś takie awantury pojawiały sie co pół roku, potem co kilka miesięcy, ostatnio co dwa tygodnie, teraz co drugi dzien. Potrafi z minuty na minutę wkurzyć sie i mnie zostawić w centrum miasta, czy w galerii handlowej. Przy normalnej rozmowie nagle sie denerwuje i odchodzi. Taka sytuacja była wczoraj. Wiele razy próbowałam znalezc winę tez po mojej stronie, ale po tym co dzieje sie ostatnio nie jestem doszukać sie ani jednego błędu z mojej strony. W drodze powrotnej wrzeszczał na mnie w aucie, mówił ze jestem tępa, głupia, ***, mam *** z jego zycia i nie chce mieć ze mna nic wspólnego ani nie chce ze mna nic planować. Kiedy przed weekendem nagle wybuchł złością i zaczął sie pakowac(wszystkie możliwe rzeczy wystawił w salonie) skontaktowałam sie z jego rodzicami którzy oczywiscie potraktowali nasza kłótnie jak jedna z tych miedzy dwojgiem ludzi w związku. Tłumaczyłam im ze M. chodzi od pół roku do psychiatry i zamiast z kimś porozmawiać to bierze leki które według mnie nic mu nie pomagają. Mówiłam ze często mowi ze chce sie zabić ze nienawidzi swojego zycia (ma dopiero 23 lata). Powiedziałam zeby go wzięli do siebie, skoro spakował sie i chce sie rozstać niech tak bedzie. Poszli z nim porozmawiać i stwierdzili ze jak chce zostać to nie beda go zmuszać. Jestem z tym wszystkim sama. Jest juz drugi dzien kłótni, nie odzywa sie do mnie, śpi na kanapie w sypialni, nie wiem juz co mam robic. Jestem juz wyniszczona tym związkiem ale za każdym razem jak mysle o wyprowadzce to znajduje właśnie takie strony które tłumacza ze to choroba. On pójdzie do lekarza ale tylko na NFZ bo jest strasznie oszczędny. Chodzi pół roku do psychiatry a nawet lekarz nie moze mu pomoc. Nie wiem juz co robic, jestem w kropce. Od pary miesięcy mamy małego psiaka, myslalam ze to cos zmieni, sam stwierdził ze bedzie to taka dogoterapia ale dalej nic, ostatnio jest najgorzej niż było wczesniej. Za rok mamy wziąć ślub ale jak myślec o ślubie jak w ciagu roku boje sie ze to ja będę potrzebowała pomocy. Chce byc z nim na dobre i zle ale nie potrafię mu pomoc. Codziennie budzi sie z kwaśna miną, cieżko mu wstać z łóżka, ciagle sie unosi i zaczyna kłótnie, o dają chorobę obwinia prace i mnie. Odnośnie zdrady często oglądał na fb profil swoich byłych, pare miesięcy zrobił cos o wiele gorszego założył sobie pocztę i rozmawiał z jakas dziewczyna na czacie nie pptrafilam w to uwierzyć bo zapewniał mnie i robi to zawsze ze nigdy mnie nie zdradzi. Powiedział ze pójdzie na psychoterapię tylko z NFZ a nawet jego psychiatra nie wie czy u nas w mieście jest taka możliwość. Powiedzcie mi co robic prosze.
gość
17-08-2016, 14:25:41

Bardzo dziękuję Wam za odpowiedzi.
Sannar- co do alkoholu ja to wiem, ale on wypiera wszystko. Pije głównie z moich obserwacji dla odprężenia. Nie są to może duże ilości, ale jest regularność. To co ciekawe, kiedy się wyprowadził z domu na te 2 miesiące pił codziennie! i nie widział w tym żadnego problemu, ale jak mówię był to stan górki z dołkami (silne myśli samobójcze). Próbowałam na ten temat z nim porozmawiać, ale była afera. Nawet kiedy wydaje mi się,że jest dół i próbuje rozmowy z nim o jego zachowaniu i zdrowiu jest przełącznik i od razu pojawia się agresja.
Co do leków przyjmował z małymi przerwami przez 2,5 roku leki psychotropowe na depresję, ale w czerwcu z dnia na dzień odstawił wszystko i właśnie wtedy zaczęła się ta potworna agresja wymierzona przeciwko mnie. Zaczynam myśleć, że jeśli to nie chad a to właśnie to otworzyło puszke pandory.
Moje pytanie jest do Was następujące: czy to możliwe, że teraz te wahania są kilka razy w tygodniu? bo teraz to właśnie tak wygląda 2 dni dołu, potem 2,3 dni góry i tym samym u niego potwornej agresji.
gość
23-08-2016, 07:20:23

U mojej żony nie było takich wahań w tak krótkim okresie. Zwykle faza górki trwała kilka tygodni, potem przechodziła w dół, też trwający tygodnie. Z czasem, zapewne dzięki lekom stabilizatorom, te górki i doły stały się niemal niewidoczne. Nadal przyjmuje leki regularnie, sama się zapisuje do psychiatry jak tylko zaczynają się kończyć. Nie bierze antydepresantów, tylko leki stabilizatory.
gość
23-08-2016, 12:51:21

Gość 2016-08-17 16:25:41 Moje pytanie jest do Was następujące: czy to możliwe, że teraz te wahania są kilka razy w tygodniu? bo teraz to właśnie tak wygląda 2 dni dołu, potem 2,3 dni góry i tym samym u niego potwornej agresji.
Nie piszesz, który to typ choroby, a każdy chory przechodzi chorobę inaczej. Taki stan mógł też pojawić się po odstawieniu leków...potrzebne dobre leki i regularne leczenie.
Początkująca
24-08-2016, 07:37:46

Niestety muszę zgodzić się z przedmówcą ,odstawienie leków, nawet jeśli jest duża poprawa nie służy niczemu.Bywa tak,że chorzy pomimo dobrego stanu biorą leki do końca życia,zwłaszcza stabilizatory,ale jak większość chorych muszą regularnie odwiedzać lekarza i nie jest to istotne,że bardzo dobrze się czują.Muszą i koniec. Tylko dobry lekarz i dobrze dobrane lekarstwa są wstanie ustabilizować chorego.O ich odstawieniu ,bądź jednego z całej grupy ,które przyjmują decyduje lekarz po rozmowie,wywiadzie z pacjentem.Grzebanie w lekarstwach na własną rękę to katastrofa,zwłaszcza psychotropowych.Zresztą to dotyczy wszystkich leków, chociażby antybiotyków.Co z tego,że po dwóch dniach ich brania objawy choroby mijają,wcale nie oznacza ,że jesteśmy zdrowi,trzeba przyjąć kurację do końca.
A co do alkoholu,to nikt nie twierdzi ,że jedno piwko i drink OD CZASU DO CZASU to coś strasznego,ale niestety jeśli pojawia się regularność ,nawet małych ilości to już jest problem.U osób z zaburzonym układem nerwowym szczególnie.Pewna kobieta uspokajała się alkoholem przez lata ,chorowała na schizofrenię.Oczywiście pomimo dobrych efektów leczenia psychiatrycznego ,nie chciała przyjmować lekarstw,uważała,że nie jest wcale chora. Po krótkich,że tak napiszę, epizodach leczenia ,było widać zmiany na lepsze .ale za każdym razem przerywała leczenie i wracała do kuracji"alkoholowej". Mimo dość młodego wieku znajduje się obecnie w zakładzie opieki,rodzina już nie dała rady .A ona nadal uważa ,że jest zdrowa, choć niestety nie potrafi funkcjonować w społeczeństwie ( agresja ,przemoc fizyczna w stosunku do najbliższych,kradzieże ,wyłudzenia itp.) Mogła żyć w miarę normalnie na lekach,wybrała terapię alkoholem i wcale nie w dużych ilościach(nie było jej stać) i to koniec jej życia,bo zakładu już nie wyjdzie.
gość
24-08-2016, 07:57:47

Bardzo dziękuję Wam za kolejne odpowiedzi na mój temat.
Niestety z moim mężem jest coraz gorzej, a ja byłam zmuszona wyprowadzić się z domu.
Tak jak pisałam wcześniej, depresja została stwierdzona 3 lata temu i od tamtej pory był/jest wyłącznie na nią leczony, choć ja kilka razy miałam wątpliwości co do tej diagnozy. Po 3 latach ( z krótkimi przerwami) przyjmowania leku na depresję, odstawił je niemal miesiąc temu i zaczęły się te dziwne jazdy i wyraźne okresy pobudzenia, które opisałam wyżej. To co działo się od kilku dni do mojej wyprowadzki w skrócie:
"miał objawienie i nie warto być dobrym człowiekiem" na pytanie co to za objawienie zaczął mówić bez składu i ładu.
"całe nasze życie to kłamstwo, on jest ofiarą przemocy domowej, biję go, gnębię psychicznie, jestem chora psychicznie i całe nasze wspólne życie chce go zniszczyć, bo to mój cel życiowy"
Zaczął mnie nagrywać! by mieć dowody na moje szaleństwo.
Mówiąc, że weźmie najlepszego prawnika w całej Polsce by mnie zmiażdżyć w sądzie, śmiał się jak nigdy jeszcze nie słyszałam.
"Jego życie i zdrowie jest zagrożenie, czyham na niego, boi się spać, bo przyjdę i zapieprzę go nożem"
"On jest zdrowy, leczy się na depresję która ma przeze mnie i nigdy nie mam mówić, że jest chory, bo się zabije"
Mój mąż jest osobą niezwykle inteligentną, na wysokim stanowisku, a będąc w porannym obłędzie jak ja to sobie nazywam dzwonił do mojej mamy będąc w pracy i opowiadał podobne brednie. Nie wytrzymałam tego wszystkiego, trwało to łącznie 4 dni, a to nagrywanie mnie przelało szalę goryczy, sama mam stwierdzoną depresję, jestem strzępkiem nerwów, a kiedy mu o tym mówiłam, że mnie rani, że mnie dobija słyszałam "to dobrze, to bardzo dobrze". Można powiedzieć, mąż się odkochał, zrobił chamski i o co Ci chodzi kobieto. Ale ja nie poznaję człowieka totalnie, którego znam i kocham tyle lat, nawet będąc dla kogoś niemiłym nie mówił nigdy takim tonem, takich rzeczy, dziwny pusty śmiech, a najgorsze, ze on święci w to wierzy co mówi. Nie ma mnie w domu, nie wiem kiedy wrócę, chcę pojechać na kilka dni gdzieś odpocząć, bo zwariuję, więc nie widzę, czy to szaleństwo jeszcze trwa. Nie mam pojęcia co teraz robić.
gość
24-08-2016, 08:03:55

ps. I zapomniałam o paranoi z truciem go. Zawsze do śniadania podawałam mu witaminy (jak brał leki na depresję również te) i łykaliśmy wspólnie. Pierwszego dnia zaczęło się dopytywanie co to jest, więc po kolei mówię "wit. b12, d, jakieś żelazo", niby słucha, a po chwili "pytałem co to za leki", "to nie są leki, to witaminy" "no ja wiem lepiej, że mnie czymś trujesz". Kolejny dzień" na co te leki" znowu wymieniam co i na co, biorę opakowania pokazuję. "nie będę łykać te gówna, ciągle tylko mówisz, łykaj łykaj, a ja jestem zdrowy i łykać nie będę tego gówna co mi dajesz" mówię przestań świrować to są witaminy. Dostaję szału "jeszcze raz powiesz do mnie nie świruj to cię zabiję, nie jestem świrem"

zaloguj się, aby dodać odpowiedź

Reklama:
Reklama:
Reklama: