postanowilam napisac bo wiem co wiekszosc z was przezywa.Czasami taz lapalam dola-moze n ie w ciazy ale po-wkurzalo mnie ze jestem w domu,nie rozwijam sie zawodowo,ze moje cialo sie zmienilo,ze tylko dziecko,dziecko,dziecko(zwlaszcza ze nikt mi nie pomaga,z mezem jestesmy zdani sami na siebie)Ale w sumie gdzies od paru miesiecy stwierdzilam ze nie ma sensu sie szarpac nad tym wszystkim,ze w koncu to moje dziecko i chce miec usmiechnieta mame a nie wiecznie nachmurzona.Wiem ze czasami jest trudno,ze ma sie po prostu dosyc ale gdy patrze na moja Julke i gdy ona przychodzi do mnie i tuli sie i mowi_kocham cie mamusiu....to brak mi slow.Tez przeszlam wiele-dwa poronienia,klotnie malzenskie,rozczarowanie najblizsza rodzina,hustawke nastrojow po porodzie...ach duzo tego jest za duzo by wymieniac.Ale dzis przestalam z tym walczyc.Jest tak jak jest i moim buntem szkodze nie tylko sobie ale i moim najblizszym,ktorzy sa dla mnie wszystkim bo tylko ich mam.Dlatego postanowilm zluzowac,nie ma sensu sie szarpac i wkurzac.Zycze duzo dobrego i spokoju
