Reklama:

lęk przed pracą, ratunku!!!!!!!!! (352)

zaloguj się, aby wykonać akcję na forum

Forum: Nerwica, fobia i inne zaburzenia lękowe

gość
12-02-2015, 13:19:20

Witam, mam 44 lata. 26 lat przepracowałam w banku. teraz jestem na bardzo długim zwolnieniu lekarskim, leczyłam się u psychiatry, zus wysłał mnie na rechabilitację, po której na chwilę poczułam się lepiej ale chyba dlatego, że tam wszyscy mieli podobne problemy, doskonale się rozumieliśmy i potrafiliśmy godzinami rozmawiać o swoich problemach. Jednak po powrocie do domu wszystko wróciło. Nigdy nie musiałam szukać pracy, przechodzić dziwnych rozmów kwalifikacyjnych które z tego co inni pracownicy opowiadali nie są w stanie wychwycić osob które się do takiej pracy nadają. Mam depresję , leki brałam przez 2,5 roku. pierwsze 6-8 m-cy to było celowanie ,który lek będzie odpowiedni, bo rózne skutki uboczne dokuczały. Potem było o tyle lepiej, że nie byłam tak mocno spięta i zdenerwowana, byłam bardziej obojętna ale i przytłumiona. teraz od roku nie biore leków a nerwy i strach paraliżujący nie pozwalają mi normalnie funkcjonować. Nie wrócę już do pracy którą wykonywałam, bo to właśnie ona doprowadziła mnie do takiego stanu. Nie potrafię żyć, nie umiem podjąć żadnej decyzji, nie nadaję się do niczego, nie przejdę żadnej rozmowy kwalifikacyjnej bo na samą myśl robi mi się słabo, gorąco, mam blokadę z wysłowieniem się i drętwieje mi całe ciało (koszmar). Myślałam o czymś swoim ale lęk i nie moc nie pozwalają mi działać. Od znajomych też się odseparowałam, mam lęk przed telefonami, również od rodziców. Każda czynność (zakupy, lekarz, codzienne obowiązki domowe itp) to dla mnie tak duże wyzwanie, po których muszę odespać aby się uspokoić i odpocząć. Nie wiem co dalej ze mną będzie. Jestem swiadoma swojego stanu, ale już nie mam siły z tym walczyć.
Początkująca
12-02-2015, 15:30:12

Nie przerywaj terapii. Dostępnych jest wiele leków (porozmawiaj o tym ze swoim lekarzem), na pewno uda Ci się "zaakceptować" ich skutki uboczne. Nie zamykaj się w czterech ścianach. Codziennie rób krok do przodu. Znajdź taką pracę, która nie będzie Cię stresować. Na początku może być to praca w domu.
gość
20-02-2015, 01:40:17

Witam.
Mam 25 lat i życie ucieka mi przez palce... Mam ten sam problem , czyli paniczny lęk przed pracą... w pierwszej pracy wytrzymałam ok.2 lata (z przerwami) , praca w magazynie, łatwa, nic specjalnego, ale codziennie w trakcie i po pracy ból pleców dawał się we znaki, nie wytrzymałam i przestałam pracować, musiałam rzucić studia, bo nie miałam wystarczającej ilości pieniędzy , żeby je opłacić. A strasznie bałam się iść do innej pracy. Po skończeniu liceum wyjechaliśmy z chłopakiem do stolicy - mieszkaliśmy tam przez pół roku. Moja mama finansowała mi życie i szkołę - wówczas studium kosmetyczne - nie musiałam się o nic martwić. Niestety kosmetyka nie była tym co chcę robić w życiu - postanowiłam ją rzucić i jak każdy normalny człowiek pójść do pracy. No i wtedy się zaczęło... Wysyłałam dziesiątki CV i tyle samo odpowoedzi z terminem rozmowy kwalifikacyjnej. Na żadnej nie byłam - myslalam, że sobie nie poradzę, potem było obwinianie się, że jestem do niczego. Chłopak wtedy nie wiedział o mojej fobii - mowiłam mu,że byłam na tych wszystkich rozmowach. musieliśmy wrócić do rodzinnego miasta, brak kasy był tego powodem oczywiście. Czułam się winna temu wszytkiemu. Postanowiłam sobie, że dam radę, że pójdę do pracy - pracowałam wtedy w magazynie, dzięki znajomościom matki - nie przechodziłam przez zadne rozmowy kwalifikacyjne itp. Pomimo tego, że często byłam chwalona przez kierownika, nie sprawiało mi to radości... Posiadanie własnych pieniędzy owszem, ale codziennie biłam się ze swoimi myślami , chciałam schować się przed światem.
Teraz razem z chłopakiem mieszkamy za granicą. Mija rok jak tu jestem a w pracy byłam tylko raz i to jedynie przez 2 tygodnie, bo okazało się że jednak likwidują magazyn, a bardzo polubiłam tą pracę - miałam dużo ruchu, a nienawidzę pracować stojąc czy siedząc w miejscu przez 8 godin - bol pleców gwaantowany. Boję się szukać innej pracy, boję się zadzwonić do agencji, boję się nowych miejsc i ludzi. Non stop zastanawiam się co oni o mnie pomyślą, że wyjdę na idiotkę... Pomimo tego , że znam język i nie powinnam mieć takich problemów... Chłopak wie o mojej fobii, ale traci juz cierpliwość, że wszystkie opłaty , zakupy itp. sa z jego pieniędzy. Bardzo chciałabym mu pomóc, chciałabym pojsć do pracy, ale kiedy o tym pomyslę, robi mi isę słabo, płaczę, panicznie się boję...
Od kilku lat regularnie ćwiczę, chodzę na siłownie 5-6x w tygodniu (z apieniądze chłopaka - podle się z tym czuję) , ale to nie pomaga odgonić tego wielkiego czarnego psa, który tkwi przy mnie od kilku lat... Bardzo chciałabym zostać trenerem personalnym na siłowni, potrzebuję pieniedzy na kurs, wystarczy tylko żebym poszła do pracy... Niestety... Strach jest silniejszy. Nie wiem co mam robić ... wiele razy myślałam o samobójstwie ... Mój dziadek ze strony ojca jak i sam ojciec, popełnili samobójstwo.Boję się, że ja też tak skończę jeżeli to się nie zmieni...
gość
11-03-2015, 15:00:16

MAM TO SAMO A MAM 41 LAT. PRACOWAŁEM W JEDNYM ZAKŁADZIE 13 LAT I JAK MAM TERAZ IŚĆ DO NOWEGO TO TO MAM DOSYĆ. JESTEM SAM WIĘC NIE MUSZĘ SIĘ DO TEGO ZMUSZAĆ . NO ALE SIEDZIEĆ I NIC NIE ROBIĆ TO JESZCZE GORSZE. CZŁOWIEK POGRĄŻA SIĘ W RÓŻNYCH GŁUPICH MYŚLACH ZACZYNA PIĆ I ŹLE SIĘ TO WSZYSTKO KOŃCZY . CZASAMI PAKOWAŁEM PLECAK I WYJEŻDŻAŁEM W BIESZCZADY ODPOCZĄĆ FIZYCZNIE I PSYCHICZNIE, NO ALE KIEDYŚ TRZEBA WRÓCIĆ I PRACOWAĆ . NO TAKIE *** TO ŻYCIE. NAJLEPIEJ TO WYGRAĆ W TOTKA I LAĆ NA WSZYSTKO.
gość
11-03-2015, 15:13:37

A ja jak mam iść byle gdzie to mi się nie chce.A o zakładzie pracy mogę sobie pomarzyć,zresztą co wpiszesz w CV ,staż chorobowy 8 lat.Praktyka w braniu neuroleptyków i antydepresantów aha żeby nie beta-blocker,to by ciebie już tu nie było.A ja na wycieczki nie wyjeżdżam ,bo muszę mieć blisko służbę zdrowia,i wcześniej mieć możliwość zapisania się na wizytę.Polska to syf nie kraj.Uważajcie na psychiatrów,bo niektórzy ulotki wyborcze rozdają,spróbuj nie zagłosować,to ci prozac przepiszą.Będziesz się dwa lata na nim męczył,a lekarz będzie się pytał czego do niego nie przychodzisz z kawa i czekoladą.Tak u mnie służba zdrowia wygląda.
gość
12-03-2015, 15:30:00

Ja mieszkam zagranicą,i jestem na paroxetynie,życie nie bajka^^^
gość
12-03-2015, 23:53:48

Ja też mam lęk przed pracą bo mi się nie chce wstawać codziennie tak wcześnie, poza tym cholernie szkoda mi czasu na pracę - tyle ciekawych rzeczy można by w tym czasie robić. *** to, nie chce mi się i ch***j !!!
gość
13-03-2015, 08:50:35

To tak jak mi się nic nie chce.Ale tlumacze to sobie tym ,ze łykam te psychotropypy.Psychiatria bierze czynny udział w mojej bezczynnosci.Przepisujac te leki zgadza sie na to zebym byl egoista,bezproduktywnym i nie mial dochodow.Jest to chyba jedyna specjalizacja,ktora niszczy pasje,doprowadza do zwolnien ludzi i produkuje bezczynnosc.Zazdroszcze Ci jedynie tego,ze piszesz ze tyle fajnych rzeczy mozna robic zamiast pracowac,Ja nawet tych rzeczy nie znajduje,o wielu nie pamietam,bo mam juz chyba demencje.Podobno leki powoduja wczesny Parksonizm.Czasami nie mam sily by cos chwycic,biore do reki,i mam wrazenie ze mi tarzeczwypadnie.Do tego rece mnie bola ,palce u rak puchna.Mam od czasu mimowolne drgania miesni,np bicepsu.To wszystko przez wplyw psychotropow na uklad nerwowy,uposledzaja go.
gość
13-03-2015, 09:01:38

Gość 2015-03-11 16:13:37
A ja jak mam iść byle gdzie to mi się nie chce.A o zakładzie pracy mogę sobie pomarzyć,zresztą co wpiszesz w CV ,staż chorobowy 8 lat.Praktyka w braniu neuroleptyków i antydepresantów aha żeby nie beta-blocker,to by ciebie już tu nie było.A ja na wycieczki nie wyjeżdżam ,bo muszę mieć blisko służbę zdrowia,i wcześniej mieć możliwość zapisania się na wizytę.Polska to syf nie kraj.Uważajcie na psychiatrów,bo niektórzy ulotki wyborcze rozdają,spróbuj nie zagłosować,to ci prozac przepiszą.Będziesz się dwa lata na nim męczył,a lekarz będzie się pytał czego do niego nie przychodzisz z kawa i czekoladą.Tak u mnie służba zdrowia wygląda.
podpisuje sie pod tym postem w stu procentach
ja mieszkam w Irlandii tutaj sprawa wyglada troche inaczej
cos jak selekcja naturalna
zeby otrzymac szanse na bezplatne leczenie ,musisz bardzo malo zarabiac albo byc na zasilku ,dostajesz tzw karte medyczna ,i tu zaczyna sie kuleczko ,bo ludzi mlodych chorych z kartami medycznymi traktuje sie jak scierwo ,nie wysylaja na badania , bo przeciez wtedy nie placisz sam(a) tylko placa podatki ,jest wypisanie leku i tyle
wiec cel osiagaja ten sam ,innymi srodkami
gość
13-03-2015, 09:09:22

w liczacej 4 mln mieszkancow irlandii ,rocznie prawie dwa razy wiecej osob umiera poprzez odebranie sobie zycia (ok 500 osob rocznie) niz ginie w wypadkach samochodowych (okolu trzystu)
w miescie kturym mieszkam co tydzien jakas osoba rzuca sie z mostu do wody ,stworzony zostal nawet przez wolontariuszy (powiem wolontariuszy jeszcze raz) patrol na tych mostach zeby starac sie o prewencje
zaluje ze nie mieszkam w skandynawii ,ponoc najlepsza na swiecie opieka psychologiczna i psychiatryczna na swiecie

zaloguj się, aby dodać odpowiedź

Reklama:
Reklama:
Reklama: