Reklama:

Nadopiekuńczość i brak zaufania (11)

zaloguj się, aby wykonać akcję na forum

Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta

Początkująca
15-10-2013, 20:42:42

Kochani od jakichś dwóch lat mam poważny problem. Pięć lat temu mój tata zginął w wypadku. Zostałam sama z mamą i starsza siostrą. Obecnie mam 21 lat. Moja siostra wyprowadziła sie z domu a ja zostałam sama z mamą. Całe jej życie to ja, w konsekwencji czego kontroluje mnie na każdym kroku, wtrąca się we wszystko co robię, rozbija mój każdy związek a ja jestem psychicznie wykończona ciągłymi kłótniami i pretensjami do mnie. Moja siostra nic sobie z tego nie robi bo ona ma swoje życie. Tylko dlaczego ja nie mogę mieć swojego? Moja mama chodzi do psychiatry ale tylko po to żeby dostać leki na uspokojenie. Stwierdziła, ze nie będzię się nikomu zwierzała. Kochani pomóżcie bo ja dłużej tak nie wytrzymam!
gość
15-10-2013, 20:49:28

Jezuu
Tak jakbym czytał swoją historię mam tak samo.
Siostra za granicą ja mieszkam z mamą i też kontroluje mnie co robię, kłótnie i mam wrażenie że jestem w takiej dziwnej więzi że jak ją opuszczę to będzie źle, choruje ona na nerwice natręctw czekam na odpowiedzi ludzi co poradzą z taką sytuacją.
Pozdrawiam i wiem jak się czujesz
stiV
gość
15-10-2013, 20:52:33

Witam.
Jeżeli wyprowadziła się z domu a Pani jest dorosła i nie wymaga opieki. Proszę powiedzieć siostrze wprost. żeby zajęła się swoimi zajęciami a mnie pozostawiła w spokoju. Jeżeli nie zrozumie wychodziłabym z mieszkania kiedy siostra miałaby przyjść. Może zauważy,że jest lekceważona. A jeżeli przychodzi do mamy to niech rozmawia i siedzi z mamą. Mam nadzieję,że nie przychodzi codziennie przecież musi mieć swoje obowiązki. Umówiłabym się z koleżankami gdzieś na kawkę lub pouczyć si€ u koleżanki.
Początkująca
15-10-2013, 20:53:33

Od tygodnia mam nowego partnera. Boję się, że znów go stracę przez natręctwo mojej mamy chociażby dlatego, że jak nie ma mnie w domu a jestem z nim to wciąż mam od niej telefony. Dziś zrobiła mi akcję dzwoniła z *** że piórnik mój leży na stoliku a powinnam być w szkole i po tym że ten piórnik leżał w pokoju stwierdziła, ze nie ma mnie w szkole. To jest jakaś paranoja jak widzę, że dzwoni to nawet nie mam ochoty odbierać telefonu.
Początkująca
15-10-2013, 21:00:35

Moja siostra uważa że jeśli mieszkam z mamą to mam obowiązek się nią zająć. Jak jestem sama tzn że nie jestem w związku i mam więcej czasu dla mamy ona jest zadowolona i nie ma takich wielkich scysji. W momencie kiedy ktoś się pojawia nagle jest wszystko, źle wieczne sprawdzanie mnie grzebanie mi w szafkach wydzwanianie kiedy będę, czepianie się, że za często się widzimy. A kiedy wyrażam swoje zdanie i jest już gigantyczna awantura na końcu słyszę, że przyjdzie taki czas że Ci sie usunę i bedziesz miała święty spokój. Boje się że w którymś momencie ona nie wytrzyma i faktycznie coś sobie zrobi.
gość
16-10-2013, 05:03:15

Ninisia. To tak już w życiu bywa matka ma siedmioro dzieci, a te siedmioro dzieci nie potrafi później zając się jedną matką. U mnie było troszkę inaczej .Jestem 3 z rodzeństwa.Jestem dzieckiem nie chcianym, upychanym gdzie tylko było można, Kiedy matka zachorowała była już kilka lat po ślubie miałam już dzieci i mieszkałam osobno.Matka zamieszkiwała z młodszym rodzeństwem, było ich jeszcze czworo. Starsza siostra zdrowa tez mieszkała osobno wielka pani księgowa a do matki przychodziła raz na jakiś czas z bananem.Zwyczajnie wstydziła się. Kiedy zabrałam matkę do siebie, bo rodzeństwo piło.Wywalali mi drzwi, kiedy przychodziła matki renta. Musiałam ja oddać z powrotem do domu.Nie wytrzymywałam.Kiedy zachorowała udar i śpiączka cukrzycowa 10 dni leżała w szpitalu nikt jej nie odwiedzał oprócz mnie.Tak znienawidzone, wyrzucane, sprzedawane dziecko przesiedziało przy niej do końca jej dni cały dzień z godziną przerwą na podanie dzieciom i mężowi obiadu. Zmarła dokładnie 13 marca o godzinie 12 w południe. Wtedy to dopiero szakale się zbiegli.Myśleli ,ze coś po rencistce alkoholiczce osiągną.Nawet na pogrzeb przyszli pijani. Na obiad stypowy niestety ich nie zaprosiłam.Pożegnałam ja tak jak potrafiłam chociaż przez wiele lat przebywałam w domu dziecka i ona nigdy mnie tam nie odwiedziła. Widocznie tak już musi być. Ci którzy najmniej serca otrzymują najwięcej jego przekazuję. Ci dobrzy są podwójnie w d... bici.
A nie będę sobie adrenaliny podnosić było minęło. Teraz mam swoje problemy i muszę o nie zadbać.
Początkująca
16-10-2013, 06:06:51

Czyli co nic nie można z tym zrobić? Nie można zyć jak normalni przyzwoici ludzie tylko musimy się męczyć?
gość
16-10-2013, 07:59:23

Wszyscy tutaj będą chcieli ci opisać też swoją historię, który mniej więcej da ci obraz tego że nie jesteś sama z taką sytuacja ale prawdziwą receptę na wyjście z takiej sytuacji jest pójście do psychologa do którego ja też zawitam za jakiś czas.
Bo wątpię że ktoś powie ci "schemat" jak z tego wyjść no chyba że ktoś zaczepił się o psychologię rodzinną.
Jak pójdę na pewno będę rozmawiał na ten temat sprawozdanie postaram się napisać tutaj :))
Pozdrawiam ,stiV
Początkująca
16-10-2013, 15:13:47

Ja mogę się wybrać do psychologa tylko jak dla mnie tu powinna być terapia rodzinna a jak do niej przekonać mamę?
gość
16-10-2013, 15:34:42

Słuchaj najpierw idź sama i opowiedz całą historię tylko mów prawdę po potem jak coś wyjdzie może to źle wyglądać i powstanie z tego większy konflikt, powiedz na czym ci najbardziej zależy jak widzisz swój kontakt z mamą (zdrowy kontakt). Potem spytaj się jej jak masz przekonać mamę na wizytę psycholog ci już powie. Najważniejsze są argumenty + jaki chcesz osiągnąć cel przez tą terapie.
w skrócie opowiadasz co cię denerwuje potem czego tak naprawdę chcesz.
Pozdrawiam

zaloguj się, aby dodać odpowiedź

ZOBACZ INNE DYSKUSJE

chora żona
Moja żona po ponad 30 związku wpadła w manię. Musiałem się wyprowadzić, aby samemu nie trafić do szpitala. 30 lat biegania po lekarzach(psychosomatyka), dbania o nią, leczenia, terapii i niewyobrażalna zmiana. Jakby wprowadził się domu nowy, obcy człowiek. Ta presja psychiczna jaką wywiera na mnie jej obecność, tępy wzrok, złość, oszustwa, kradzieże itd. No, jest grubo, a dla mnie za grubo. Zakochała się w jakimś typie przez fb i wysyła mu nasze wspólne pieniądze, tzn wysyłała zanim się ogarnąłem. Typ jest oczywiście oszustem podszywającym się pod znaną osobę, ale ona żyje "miłością życia", która dodaje jej skrzydeł i nic do niej nie trafia. Odciąłem ją od wszystkiego od czego odciąć mogłem, bo to ja utrzymywałem rodzinę i musiałem jakoś ratować to co zostało. Zrobiłem tak intuicyjnie, ale później terapeutka potwierdziła, że słusznie postąpiłem. Piszę o tym do innych, bo walka z bliską i kochaną osobą to chyba jedna z trudniejszych rzeczy w życiu. Ale tak na prawdę walczy się z chorobą, a nie człowiekiem. Nie ma innego wyjścia, bo mogła nas zrujnować do reszty. A tak poszło w gwizdek "tylko" kilkadziesiąt tysięcy. Dzisiaj ona nie chce mnie znać, opowiada o mnie bardzo złe rzeczy, oskarża o przemoc ekonomiczną i fizyczną, romansowanie z kobietami itd. Raz chce rozwodu i miała nawet prawnika, ale i z nim się pokłóciła (a zerwała relacje z masą bliskich znajomych), więc teraz już nie rozwód tylko podział majątku planuje. Starałem się ją leczyć na siłę, ale nasz polski sąd oczekuje opinii lekarza psychiatry o konieczności objęcia jej leczeniem. Ale jak ją zaprowadzić do psychiatry skoro ona w "życiu lepiej się nie czuła i jest zdrowa" (cytat). Tak więc składam kolejne pismo do sądu, wyjaśniające, że nie możliwości zdobycia takiej opinii. Pewnie nic z tego sądowego leczenia nie będzie. Dzisiaj już więcej rozumiem. To oczywiście nie oznacza, że łatwo mi to zaakceptować, bo bezsilność i czekanie są najgorsze. Na co czekam? Na leczenie, ale czy będzie się chciała leczyć, na kolejne samobójstwo, na rozstanie, rozwód, podziały majątku...itd. Pytań jest bardzo dużo, ale ani jednej odpowiedzi. Czekam, czekam i  choć bardzo ją kocham to strasznie dużo się wydarzyło. Może być tylko, źle lub bardzo źle. Mój dorosły syn powiedział mi ostatnio ze łzami w oczach "tato dla ciebie było by lepiej gdyby się jej ostatnia próba udała".
Moje życie po 6 latach
Cześć wszystkim. Na wstępie chciałem powiedzieć, że pisałem na tym forum 6 lat temu. Oryginalny post z 2017 roku zamieściłem tutaj, proszę o zapoznanie się z nim, aby było wiadomo o co mi chodzi: https://forumpsychiatryczne.pl/forum/rzucic-studia-i-uciec-ale-dokad/watek/1292369/1 Po latach uznałem, że to nie przypadek, że wtedy instynktownie postanowiłem podzielić się z innymi forumowiczami tym postem, który zamieściłem. Wiele wydarzyło się w moim życiu od tego czasu, i doszedłem do wniosku, że pora zrobić podsumowanie oraz porównanie mojego życia z tym jakie ono było w 2017 roku. Od tamtej pory skończyłem już studia zaoczne, kilka lat później, ale te o których pisałem wtedy, próbowałem dokończyć, nie udało mi się, więc poszedłem do pracy. A zatem udało mi się przełamać moją ekstremalną aspołeczność i strach przed innymi ludźmi, pracowałem już w kilku zakładach pracy, cięzką pracą, motywacją i wytrwałością pokonałem swoje problemy, dużo mnie to kosztowało. Potrafię komunikatywnie porozumiewać się z innymi. Trenowałem na siłowni tak jak mnie zachęcano do tego w dawnym poście. Chodzę na zajęcia sportowe. Bezradność życiowa i brak pomysłu na siebie pozostały. Nie mam już stanów depresyjnych, staram się brać życie lekko i przyjemnie, aby nie dopuścić do nich więcej i aby się nie powtarzały. Wciąż prześladują mnie wydarzenia z gimnazjum, których nie mogę już wymazać ani zmienić. Rodzice wciąż mnie wspierają w moich problemach jak mogą. Nie przeszkadza mi już energiczna osobowość u innych ludzi, uważam to za atut i szanuję. Wciąż nie potrafię zintegrować się z grupą ludzi, prowadzę samotne życie tak jak wtedy i choć jest mi z tym wygodnie, uważam ,że czegoś w tym brakuje, chyba rozmowy z innymi ludźmi dawniej starałem się tego unikać celowo. Moje zdanie na temat psychiatry nie zmieniło się zupełnie. A zatem można zauważyć, że wyeliminowałem masę problemów które miałem wtedy, niestety, pojawiły się nowe.
Pomocy/Omamy/Halucynacje
Witam.Występuje u mnie następujący problem.Mam tak,iż cały czas czuję obecność jakichś istot wokół mnie,które nawet na chwilę nie odstępują mi kroku.Czasami bardziej,czasami mniej,a czasami prawie w ogóle.W codzienności wygląda to tak,iż często czuję dotyk w wielu miejscach ciała.W 80-90% czasu występowania,nie przeszkadzający mi.Najgorzej jest,gdy np.kładę się do łóżka w nocy.Wtedy leżąc,potrafię ten dotyk czuć również w miejscach intymnych,tak jak by mnie ktoś molestował,bądź bym był w kontakcie seksualnym o szerokim spektrum,z jakąś kobietą.Czy mógłby mnie ktoś nakierować,do kogo z takim problemem powinienem się udać i kto mógłby mi pomóc?
ED Treatment With Zhewitra 20 Mg: The Best Choice!!!
Sexual disorders are very common in men, especially those who are over 40 years of age. The sexual health of a man starts to decline with age, and he develops various dysfunctions. Erectile Dysfunction is one of them, and to treat it, medications like Zhewitra 20 Mg come into the picture.
Reklama: