chora żona
Moja żona po ponad 30 związku wpadła w manię. Musiałem się wyprowadzić, aby samemu nie trafić do szpitala. 30 lat biegania po lekarzach(psychosomatyka), dbania o nią, leczenia, terapii i niewyobrażalna zmiana. Jakby wprowadził się domu nowy, obcy człowiek. Ta presja psychiczna jaką wywiera na mnie jej obecność, tępy wzrok, złość, oszustwa, kradzieże itd. No, jest grubo, a dla mnie za grubo. Zakochała się w jakimś typie przez fb i wysyła mu nasze wspólne pieniądze, tzn wysyłała zanim się ogarnąłem. Typ jest oczywiście oszustem podszywającym się pod znaną osobę, ale ona żyje "miłością życia", która dodaje jej skrzydeł i nic do niej nie trafia. Odciąłem ją od wszystkiego od czego odciąć mogłem, bo to ja utrzymywałem rodzinę i musiałem jakoś ratować to co zostało. Zrobiłem tak intuicyjnie, ale później terapeutka potwierdziła, że słusznie postąpiłem. Piszę o tym do innych, bo walka z bliską i kochaną osobą to chyba jedna z trudniejszych rzeczy w życiu. Ale tak na prawdę walczy się z chorobą, a nie człowiekiem. Nie ma innego wyjścia, bo mogła nas zrujnować do reszty. A tak poszło w gwizdek "tylko" kilkadziesiąt tysięcy. Dzisiaj ona nie chce mnie znać, opowiada o mnie bardzo złe rzeczy, oskarża o przemoc ekonomiczną i fizyczną, romansowanie z kobietami itd. Raz chce rozwodu i miała nawet prawnika, ale i z nim się pokłóciła (a zerwała relacje z masą bliskich znajomych), więc teraz już nie rozwód tylko podział majątku planuje. Starałem się ją leczyć na siłę, ale nasz polski sąd oczekuje opinii lekarza psychiatry o konieczności objęcia jej leczeniem. Ale jak ją zaprowadzić do psychiatry skoro ona w "życiu lepiej się nie czuła i jest zdrowa" (cytat). Tak więc składam kolejne pismo do sądu, wyjaśniające, że nie możliwości zdobycia takiej opinii. Pewnie nic z tego sądowego leczenia nie będzie. Dzisiaj już więcej rozumiem. To oczywiście nie oznacza, że łatwo mi to zaakceptować, bo bezsilność i czekanie są najgorsze. Na co czekam? Na leczenie, ale czy będzie się chciała leczyć, na kolejne samobójstwo, na rozstanie, rozwód, podziały majątku...itd. Pytań jest bardzo dużo, ale ani jednej odpowiedzi. Czekam, czekam i choć bardzo ją kocham to strasznie dużo się wydarzyło. Może być tylko, źle lub bardzo źle. Mój dorosły syn powiedział mi ostatnio ze łzami w oczach "tato dla ciebie było by lepiej gdyby się jej ostatnia próba udała".