Reklama:

Ojciec CHADowiec. Co robić, jak z nim żyć? (19)

zaloguj się, aby wykonać akcję na forum

Forum: Zaburzenia afektywne dwubiegunowe - ChAD

Początkujący
29-06-2021, 13:11:34

Witam. Jestem tutaj całkiem nowy, jeśli piszę w złym miejscu to z góry proszę o przeniesienie. Opiszę moją sytuację. Mam 20 lat, mieszkam w trójkę, ja + rodzice. Ojciec od jakiś 6 lat choruje na CHAD, zaczęło się od dość mocnego epizodu manii, który trwał kilka miesięcy, a następnie przeszło to w fazę depresyjną i tak aż do dziś trwa "przewlekła faza depresyjna". Problem jest taki, że powoli już nie wiemy co z mamą mamy robić, jak się zachowywać wobec tego co robi ojciec. Mianowicie nie ma on na nic chęci, w domu nie robi praktycznie żadnych czynności życia codziennego. Traktuje nas kompletnie bez szacunku, wszystko musimy za niego robić, bądź w najlepszym wypadku kierować go aby cokolwiek zrobił. Podam kilka przykładów dla rozjaśnienia sytuacji. W zasadzie codziennie siedzi on w kuchni od rana do południa i czeka na obiad, mimo że zazwyczaj jest wtedy sam w domu, gdy pytamy się go dlaczego nic nie przygotuje skoro tak bardzo czeka na ten posiłek twierdzi że "nie umie". Oczywiście każdego poranka zadaje pytanie "co będzie na obiad?". Gdy już dostanie wyczekiwany posiłek zdarza się często, że go skrytykuje. Generalnie zachowuje się tak jakby wszystko mu się należało, mimo że sam nic nie robi. Najgorsze są jego głupie pytania, które zadaje bez przerwy tak jakby szukał zaczepki, są to pytania tak banalne, że aż wstyd je tutaj wypisywać, pytania typu "czy mogę uchylić okno, czy mogę zjeść daną rzecz z lodówki, czy mogę ubrać te spodnie" itd itd. Poza tym gdy tylko usłyszy, że ktoś z domowników rozmawia przez telefon momentalnie pojawia się obok i *** a następnie pyta się kto dzwonił i co mówił. Gdy robię cokolwiek w domu, lub na podwórku, on natychmiast pojawia się obok i pyta się co robię, mimo że to zazwyczaj moja sprawa która go nie ani trochę nie dotyczy, również gdy tylko zakręcę się w pobliżu samochodu potrafi on dosłownie za mną biec i pytać czy gdzieś jadę. Za każdym razem gdy zapytam go "a czemu się o daną rzecz pytasz?" dostaję odpowiedź "tak tylko". Już sam momentami zauważyłem, że czuję lęk gdy z nim przebywam bo wiem że zaraz znajdzie jakieś pytanie, które mi zada i mnie zdenerwuje, no ale teraz nie o tym. Generalnie ile byśmy nie zwracali mu uwagi, żeby spróbował coś robić, poprawił się, przestał nas nękać pytaniami i nie robił z nas służących, on niestety nic sobie z tego nie robi i żyje po swojemu. Zazwyczaj na nasze uwagi przytakuje, mówi że się poprawi, że od jutra się zmieni, kilka razy rzucał w odpowiedzi na nasze uwagi zdanie: "to pójdę do pracy" (co oczywiście było kłamstwem z jego strony, ale też nikt z nas tego od niego nie wymaga). My pracujemy, robimy mu obiadki, pierzemy jego rzeczy, sprzątamy, płacimy jego rachunki, robimy wszystko w koło niego a on odwdzięcza się nic nie robieniem, zadawaniem głupich pytań i robieniem z nas idiotów. Oprócz tego ma problemy z higieną, potrafi umyć się raz na tydzień (!) i ubrać te same ubrania, w których chodził kilka dni. Mimo, że próbowaliśmy zwracać mu uwagę, że musi się myć bo brzydko pachnie itd, miał to gdzieś tak samo jak większość naszych uwag i nic sobie z tego nie zrobił. Mówi, że "przecież się myłem" i pyta "jak śmierdzę?" i na tym kończy się rozmowa, nie da mu się takich rzeczy wytłumaczyć. Czasami mamy wrażenie z mamą, że robi on nam to na złość, bo jak wytłumaczyć, że skoro zwracamy mu uwagę dla jego dobra w tej i wielu, wielu innych kwestiach, a on ma to gdzieś ,robi na przekór i jeszcze w żywe oczy skłamie bądź zada jakieś bezsensowne pytanie typu "jak śmierdzę?"? Poza tym często naśladuje mamę, czasem i mnie, na przykład mama robi sobie herbatę - on również, mama robi kawę - on również, mama idzie spać - on również itd itd. Jest to strasznie irytujące, robi tak też w towarzystwie więc możecie sobie wyobrazić jak to wygląda. Oczywiście na ogół sam od siebie z nikim nie rozmawia, nie zaczyna tematów, jedynie zadaje pytania takie jak pisałem wyżej i odpowiada. Przestał też utrzymywać kontakty ze swoją rodziną. Tak jak mówię, takich sytuacji jak wymieniałem, na co dzień jest naprawdę setki i mógłbym je opisywać bez końca ale chcę to jakoś streścić. My naprawdę nie wymagamy od niego wiele, no ale chyba należy się nam przynajmniej szacunek z jego strony. Lekarz psychiatra, do którego regularnie uczęszcza od samego początku choroby, tłumaczy nam, że jest to taka choroba i musimy jakoś z tym żyć. Zalecił mu aktywniejszy tryb życia(nie jest to trudne do zrealizowania u nas na wsi) i ograniczenie papierosów, ale oczywiście on nic sobie z tego nie zrobił i nie wprowadził tego do życia, mimo że my też o to go stale prosimy. Leki przyjmuje regularnie i to chyba jedyna czynność życia codziennego, którą robi tak jak powinien.
No i chciałbym tutaj poprosić o opinię ludzi, którzy być może żyją z taką chorobą, bądź "znają się" na niej. Co zrobić, jak pomóc ojcu, jak pomóc też sobie w takiej sytuacji? Jak żyć u boku takiego człowieka, który z dnia na dzień coraz bardziej nas z mamą wykańcza? Dodam, że za czasów gdy był zdrowy nasza relacja, również nie istniała, nigdy się mną nie interesował, nie wychowywał mnie, nie rozmawiał ze mną, nie karał, nie nagradzał, był strasznie obojętny przez całe moje życie, można powiedzieć że wszystkie jego ojcowskie obowiązki przejęła mama ,więc tak jak mówię moja relacja z ojcem nie istniała, dlatego też nie czuję się zobowiązany do utrzymywania z nim kontaktu, jednak moja sytuacja materialna nie pozwala mi jeszcze na wyprowadzkę, ale przede wszystkim nie chcę zostawiać mamy samej z takim człowiekiem.
Czekam na porady, opinie i pozdrawiam czytelników.
Wtajemniczony
29-06-2021, 18:15:06

No widzisz chad chadowi nierówny , ważne jest to jakim ogólnie człowiekiem jest ojciec , być może jego charakter, cechy osobowościowe uniemożliwiają na wspólne życie pod jednym dachem. Trudna sytuacja, należałoby zrewidować zachowanie ojca , ale pociesze cię tym że z czasem opuścisz grono rodziny i przynajmniej tobie nie będzie doskwierało jego zachowanie. Szkoda mamy ale szkoda też samego ojca choć jak wiadomo choroba "nie wybiera". Staraj się wspierać mame i delikatnie naciskać ojca względem pewnych rutynowych czynności dnia codziennego, hmm może ma niedobrane leki , może tak mu najwygodniej , ma strefę komfortu poza która nie chce wysciubic nosa , człowiek po części jest tak skonstruowany że wybiera wygodnictwo ale jest to toksyczna relacja. Czy ojciec wszczyna awantury tudzież jest agresywny ?
Początkująca
30-06-2021, 07:45:13

Właśnie chad chadowi nierówny. Ja w depresji odsuwam się od innych, nie szukam sama kontaktu, nie nawiązuję ale o dziwo potrzebuję towarzystwa. Ot tak, żeby chociaż ktoś był gdzieś obok bo inaczej czuję lęk. Ale nie chcę wtedy równocześnie żeby ten ktoś mnie zagadywał, nie mam siły odpowiadać i poza tym to mam pustkę w głowie i i tak nie wiem co odpowiedzieć. Może Twój ojciec ma podobnie z tym szukaniem towarzystwa? Tylko że on musi nawiązywać kontakt? Potrzebuje tego?
Wtajemniczony
30-06-2021, 07:48:34

Człowiek czasami w depresji czuje się jak dziecko we mgle....
Początkujący
30-06-2021, 08:24:42

bert39 2021-06-29 20:15:06
No widzisz chad chadowi nierówny , ważne jest to jakim ogólnie człowiekiem jest ojciec , być może jego charakter, cechy osobowościowe uniemożliwiają na wspólne życie pod jednym dachem. Trudna sytuacja, należałoby zrewidować zachowanie ojca , ale pociesze cię tym że z czasem opuścisz grono rodziny i przynajmniej tobie nie będzie doskwierało jego zachowanie. Szkoda mamy ale szkoda też samego ojca choć jak wiadomo choroba "nie wybiera". Staraj się wspierać mame i delikatnie naciskać ojca względem pewnych rutynowych czynności dnia codziennego, hmm może ma niedobrane leki , może tak mu najwygodniej , ma strefę komfortu poza która nie chce wysciubic nosa , człowiek po części jest tak skonstruowany że wybiera wygodnictwo ale jest to toksyczna relacja. Czy ojciec wszczyna awantury tudzież jest agresywny ?
Tak, naciskamy go względem różnych czynności, praktycznie każdego dnia, ale nic to nie daje. Jeśli chodzi o leki to miał kilka razy modyfikowane dawki itp., ale raczej są dobrze dobrane(chociaż ja na lekach się nie znam), był też kilka razy na obserwacji na oddziale psychiatrycznym więc psychiatra chyba wie co robi. Co do awantur to nie jest agresywny, jednak nie da mu się nic powiedzieć, gdy zwróci mu się uwagę, że zrobił coś źle, albo że powinien coś zrobić, to wypiera się że on to wie (mimo że i tak robi inaczej), albo wręcz kłamie w żywe oczy że on danej rzeczy tak jak mówimy nie robił.
Początkujący
30-06-2021, 08:35:06

Polita 2021-06-30 09:45:13
Właśnie chad chadowi nierówny. Ja w depresji odsuwam się od innych, nie szukam sama kontaktu, nie nawiązuję ale o dziwo potrzebuję towarzystwa. Ot tak, żeby chociaż ktoś był gdzieś obok bo inaczej czuję lęk. Ale nie chcę wtedy równocześnie żeby ten ktoś mnie zagadywał, nie mam siły odpowiadać i poza tym to mam pustkę w głowie i i tak nie wiem co odpowiedzieć. Może Twój ojciec ma podobnie z tym szukaniem towarzystwa? Tylko że on musi nawiązywać kontakt? Potrzebuje tego?
Nie no, on nie szuka towarzystwa ani nie nawiązuje kontaktów, w domu dość często przebywa sam w danym pomieszczeniu, poza tym mieszka blisko swojej rodziny (rodzeństwo, kuzyni, kilka km od domu idealna odległość na rower) i w ogóle ich nie odwiedza ani nie utrzymuje kontaktów. Nawet lekarz mu polecił żeby ich odwiedzał (byłby to też chociaż trochę aktywniejszy tryb życia tak jak mu zalecił) ale nie posłuchał.
Forumowicz
30-06-2021, 17:08:02

xyyz96...jakiego Ojca wolisz jeżeli chodzi o Jego zachowanie, tego w manii czy teraz z trwającą depresją?
Uczymy się przez całe życie...forum pomaga nie leczy
Początkujący
30-06-2021, 20:09:04

Mohic 2021-06-30 19:08:02
xyyz96...jakiego Ojca wolisz jeżeli chodzi o Jego zachowanie, tego w manii czy teraz z trwającą depresją?
Teraz wykańcza tylko mnie i mamę, w manii był zagrożeniem dla większej ilości społeczeństwa. Także nie wiem po co takie pytanie, dla mnie osobiście jedno i drugie jest bardzo złe, więc nie będę wybierał co wolę, natomiast wiadomo, że jeśli miałbym wybrać mniejsze zło to wybrałbym depresję.
Forumowicz
30-06-2021, 20:23:46

To było tylko pytanie przyjacielu ...człowiek w manii zagraża i w większości przypadków jeżeli chodzi o CHAD swojej rodzinie ,najbliższym ..obcy odbierają taką osobę jako elokwentną,inteligentną..rozrywkową ,towarzyską niekoniecznie chorą,zaburzoną psychicznie..stąd moje pytanie
Uczymy się przez całe życie...forum pomaga nie leczy
Początkujący
30-06-2021, 20:38:08

Mohic 2021-06-30 22:23:46
To było tylko pytanie przyjacielu ...człowiek w manii zagraża i w większości przypadków jeżeli chodzi o CHAD swojej rodzinie ,najbliższym ..obcy odbierają taką osobę jako elokwentną,inteligentną..rozrywkową ,towarzyską niekoniecznie chorą,zaburzoną psychicznie..stąd moje pytanie
Okej, okej, pomyślałem w pierwszym momencie, że to jakaś aluzja także przepraszam. Być może na samym początku manii niektórzy tak go odbierali. Myślę, że mogło im się odmienić np. po podpaleniach i innych "psikusach", które robił on ludziom z naszej okolicy.

zaloguj się, aby dodać odpowiedź

ZOBACZ INNE DYSKUSJE

Latuda 74 mg
Czy ktoś z tutaj obecnych bierze Latudę?Jakie macie po niej doświadczenia?
Wpływ znajomych na chadowca
Hej, u mojej żony rok temu zdiagnozowano chad, żona brała leki zapisała się na psychoterapię ogólnie było ok. Niestety jakiś miesiąc temu nawiązała przez neta kontakt ze swoim byłym który delikatnie mówiąc nie należy do grzecznych - alkohol, narkotyki, etc. Od tego czasu żona bardzo się zmieniła , nie widzi świata poza nim. Ostatnio przez przypadek widziałem ich korespondencję gdzie on namawia moją żonę wprost do zaprzestania zażywania leków i podważą diagnozę lekarza. Lekarz po ostatniej wizycie żony na której pokazała te wiadomości powiedział że powinna natychmiast zerwać z nim kontakt, ale ona nie chce o tym słyszeć. Co robić? Jak można odciąć taką osobę? On niszczy wszystko nad czym od dłuższego czasu pracowała cała rodzina.
Cobenfy
Słyszał ktoś o nowym leku na schizofrenię Cobenfy?Z chęcią bym go spróbowała
Nawrót u partnera chorego na ChAD
Mój partner blisko rok był w remisji. Na przełomie lipca/sierpnia lekarz, którego obecnie chłopak zmienił już na innego, drastycznie obniżył mu dawkę litu, ze względu na jego zbyt wysoki poziom we krwi. Zmniejszenie dawki w tej sytuacji było konieczne, jednak moim zdaniem lekarz ten jest niekompetentny, nie tylko z tego powodu, a to był gwóźdź do trumny- dawkę obciął bardzo mocno, nie kontrolując sytuacji i zostawiając partnera właściwie samego sobie, w momencie gdy w jego życiu było dużo stresu i nerwów. Sytuacja prosiła się o nawrót. Mania przyszła nagle, chłopak ma też stwierdzoną szybką zmianę faz, więc trudno było się jakkolwiek na to przygotować. Już pierwszego dnia nasilonych objawów napisał mi, że musi ze mną porozmawiać, gdy tylko poczuje się lepiej i przez ok. tydzień trzymał duży dystans. Później przyjechał do mnie, bardzo smutny i przybity, sądząc że objawy minęły (wcześniej był świadomy nawrotu, dlatego też zamknął się w domu i nie wychodził, poza wizytami u lekarza). Jak się pewnie domyślacie, objawy nadal były, tylko już ich tak nie dostrzegał. Powiedział mi, że musi zakończyć naszą relację, że nigdy nie był w swoim życiu tak szczęśliwy, jak przez te miesiące ze mną, ale że szczęście nie jest mu pisane przez chorobę. Że musi borykać się z tym sam. Ze względu na dużą pewność tego, że decyzja zapadła w manii, nie dyskutowałam z nim zanadto. Ucieszył się, że wciąż chcę mieć z nim kontakt i nie wyrzucam go ze swojego życia. Przy kolejnych spotkaniach nasza relacja wyglądała właściwie tak, jak przed tym "zerwaniem". Starałam się dawać mu duże wsparcie, ale też przestrzeń. Po ok. 4 tygodniach przyszła faza depresyjna. Znowu zaczął się izolować, dołek był duży. Nie chciał za bardzo kontaktu z nikim, ale gdy np. zadzwoniłam, rozmawiał ze mną ponad godzinę. Potem go odwiedziłam, nie uprzedzając go, że to zrobię i zaproponował, żebym z nim została, spędziliśmy razem dobę. Po kolejnym tygodniu zapytałam czy mogłabym do niego przyjechać i zgodził się, przyjechał po mnie i po 2 dniach mnie odwiózł.
Reklama: