Cześć - rozumiem, że się łamiesz. I Ty też się zrozum. To że się podłamujesz sytuacją jest zupełnie zrozumiałe - nie tylko Ty się łamiesz. Dziś mam 34 lata ale sam w Twoim wieku tez się prawie poddałem z różnych przyczyn. Dziś, z perspektywy czasu powiem tyle - najpierw pozwól psychiatrze ustawić Cię na lekkie antydepresanty (pamiętaj ze subtelny efekt tych leków zaczniesz odczuwać dopiero po 3-4 tygodniach regularnego przyjmowania). Antydepresanty jednak pomogą Ci tylko stawić czoło tym wyzwaniom, które obecnie przed Tobą stoją.
Bardzo dobrze rozumiem Twoje obawy o sens życia i zjawiska, które obserwujesz u znajomych. Jesteś wrażliwy. Ja też. Nie doradzam Ci abyś o tych rzeczach nie myślał, bo wiem z doświadczenia że się nie da, ale postaraj się traktować te myśli jako osobiste poszukiwanie. Nie traktuj swoich aktualnych wniosków na te tematy jako definicji rzeczywistości, bo jesteś za młody, że te wnioski były dojrzałe - myśl o tym jeśli musisz, ale nie przypisuj wnioskom do których dojdziesz zbyt dużej wagi - jesteś jeszcze bardzo młody a hormony w Tobie szaleją podkręcając egzystencjalny "krzyk". Nic nie zmieni faktu, że dziś masz 15 lat i musisz się uczyć ;). Zagryź zęby - przetrwaj to. Masz przed sobą całe życie by rozmyślać potem o tym jak skomplikowana jest lub nie jest rzeczywistość. Dziś Twoja rzeczywistość tak na prawdę nie jest skomplikowana, tylko Ty tego nie widzisz, bo jesteś piękną i wrażliwa osobą, sam sobie tą rzeczywistość komplikujesz - zacznij od antydepresantów i to już, zanim przyjdzie zima i krótkie dni które jeszcze bardziej Cię zdołują.
Aha, na koniec - nie odkładaj nauki na koniec - ucz się od pierwszej lekcji - tylko tak unikniesz załamki pod koniec każdego semestru ;)
Trzymam kciuki i serdecznie pozdrawiam.