Reklama:

Silna psychoza - co dalej jak żyć (45)

zaloguj się, aby wykonać akcję na forum

Forum: Schizofrenia

Początkujący
08-11-2023, 17:53:32

Witam

Jestem tutaj nowy, trafiłem z oczywistych względów.
Narzeczona, z którą jestem od 6 lat przeżyła w swoim patologicznym domu mnóstwo złego. Od małego kłótnie w domu oraz awantury, ojciec wpadający w szały.

Mając 12 lat słuchała od ojca, że "mama trzyma brata za penisa" bo jej ojciec miał urojenia. Komu z resztą by nie siadło na głowę...

Od tamtej pory gdy ojciec to powiedział, zaczęło być z nią co raz to gorzej.

Jak ją poznałem była normalną dziewczyną. Jakoś po 3 latach związku zaczęła strasznie chorować, na 99% była to tężyczka bo lekarze długo nie mogli dojść co jej jest gdyż badania wychodziły dobrze. Opiekowałem się nią przez ten cały czas.

Rok temu jej ojciec we wrześniu wpadł w straszny szał doprowadzając u niej do ostrego załamania nerwowego, po którym jakoś się pozbierała ale zaczynało być już co raz to gorzej. Aż z początkiem roku dostała pierwszy epizod psychotyczny typu wszyscy są na nią źli, moja mama, kolega, ktoś tam jeszcze. 4 miesiące rycia mi gara, czy ten nie jest zły, czy tamten, byliśmy w zusie potrafiła twierdzić, że Panie z zusu które tam pracują znają na pewno moją mamę i jej powiedzią coś i moja mam będzie na nią zła, albo będąc w środku lasu twierdziła, że ktoś ją słyszy bo w lesie może być i powtórzy wszystko mojej mamie o czym rozmawiamy. Tłumaczyłem jej mnóstwo czasu aż mineło samo z siebie, do maja był spokój.
Początkujący
08-11-2023, 17:54:50

W maju zmarł jej Ojciec no i po 2 tygodniach od śmierci mniej więcej dostała 2 epizod psychozy. Całymi dniami rozmawiała z tata, gdyż twierdziła że ten mówi do niej z nieba, potem doszedł bóg i diabeł. Leżymy w salonie, na raz Pan bóg z ojcem powiedzieli jej, że za chwilę będzie miała zawał i mam dzwonić na pogotowie, raz nie dzwonić, raz dzwonić w końcu zadzwoniłem, jak przyjechali to jej już nic nie jest, zabrana na sor pod groźbą wezwania policji ciągle co chwilę zmieniała przez 2 godziny zdanie że raz zostaje w szpitalu raz nie (już wtedy stwierdzili, że to sprawa na psychiatrię). Musiałem z nią jeździć na plebanię, do księdza, ciągle się modliła i chodziła rozmawiała z tatem, słyszała głosy w głowie, w domu nawet mi kazała się modlić, odbiło jej całkowicie. Bała się że to schizofrenia, że jej to nie minie, że jeszcze gorzej zachoruje. Twierdziła, że przed zachodem słońca musi jechać do księdza bo tato po zachodzie słońca odejdzie i Pan Jezus. Pamiętam jak siedzieliśmy mnóstwo czasu w aucie i tłumaczyłem jej, że to wszystko nie prawda, że jej to się wydaje i nagle ocknęła się jakby z tego amoku i było już wszystko normalnie. Potem jeszcze kilka dni leżała w łóżku aż całkowicie doszła do siebie. Jeszcze dodam, że musiałem wszędzie jeździć w okolicy gdzie chciała bo mówiła, że to ważne, że mam jechać na siłę i już.

I generalnie do końca sierpnia był spokój.
Bo jej brat, którym byliśmy w przeszłości obarczani dostał odrzutu przeszczepu przez co 2 krotnie musiałem jechać z nim do katowic, narzeczona dostała lęków, że znowu będziemy tym obarczani, że znowu nie będziemy mieć swojego życia, prosiła swoją matkę aby dała z tym spokoj aby ktoś inny go woził bo ja muszę pracować, że ona się ledwo kupy trzyma że już nie wytrzyma i w końcu nie wytrzymała.
Początkujący
08-11-2023, 17:55:21

Zmiotło ją dosłownie jak dostała 3 epizod, w którym obecnie jest. Na ciągłe pytania z mojej strony co się z nią dzieje, mówiła że jest dobrze, kontakt z nią był co raz to słabszy, zero logicznej rozmowy, nie odzywała się do mnie. Ciągle potrafiła śmiać się jak głupia bez przyczyny i mówiła, że tak jej wesoło jak nigdy w życiu albo wpadała w agresję. Potrafiła cała noc się śmiać nawet. Odizolowanie, autyzm po prostu Wyszła wieczorem z domu nie wiedziała co robi, przestała ode mnie odbierać telefony, chodziła błąkała się po mieście, ileś godzin myślałem że już nie żyje, zgłosiłem zaginięcie na Policję. Koło północy wróciła do domu agresywna, chciałą znowu wychodzić i tak zaczął się koszmar który trwał z półtora miesiąca a ja nie wiedziałem wtedy jeszcze, że to psychoza, Na słowo szpital, leczenie dostawała agresji, mi kazała się leczyć, bo ona jest zdrowa a ja jestem chory. Całymi dniami nie było jej w domu błąkała się po mieście nie wiedząc co robi, aby się nie błąkała to jeździłem całymi dniami samochodem z nią niekiedy aż do nocy bo wymuszała to na mnie a na odmowę z mojej strony dostawała furii, szału. I musiałem jeździć. Całymi dniami jeżdzenie autem, była widać w swoim świecie a ja musiałem jeździć do upadłego, a ona miała nadludzkie siły. Ostatni tydzień zanim trafiła do szpitala jeździliśmy tym autem nadal non stop całymi dniami aż pewnego dnia, w połowie dnia już ze zmęczenia leciała jej głowa ale kazała jeździć dalej. Pod wieczór kazała jechać na żwirownię a w połowie drogi na nią zrezygnowała bo chce spać. Pojechaliśmy do domu a szarówa już była na podwórku, patrzę znikła mi z oczu i już na dole bez świateł, dosłownie wężykiem pojechała na hulajnodze nieprzytomna praktycznie. Miałem lokalizację jej telefonu więc śledziłęm gdzie jest, ale zauważyłem, że jeździ w kółko a było już ciemno.
Początkujący
08-11-2023, 17:55:35

Przyjechałem autem po nią zobaczyć co się dzieje, jak zostawiłem auto na środku drogi i mówiłem do niej z auta to kompletnie nie kontaktowała przez minutę co i kim ja jestem. Oczywiście dalej jeździła bez świateł. Gdybym nie przyjechał to leżała by nieprzytomna na chodniku i albo by się zabiła albo ktoś by coś jej zrobił chociażby zgwałcił czy okradł. Nie wiedziała kompletnie co robi, musiałem nieść ją na rekach potem do mieszkania na 4 piętro bo nie była w stanie iść. Leżała plackiem, dałem jej leki na noc 2x chlorprothixen i kolację, poszła wzięła prysznic ledwo żywa, i ubrała się i ona dalej z domu wychodzi.

Były takie akcje, że ona się wyprowadza i spakowała reklamówkę skarpet, staników i majtek i mam nieść do auta. Zaniosłem do bagażnika pytam gdzie się wyproadza gdzie mam jechać tym autem a ona do mnie jeździj w kółko. Dostała tez na tle religijnym, przeżegnanie się po czym pokazywanie fakena na krzyż.

Leków jakie miała nie chciała brać i powiedziała, że mam się jej w to nie wtrącać bo jej z nieba tato powiedział, że leki ma tylko na noc brać...

Któregoś razu po powrocie do domu wieczorem wpadła na mieszkanie zaczęła każdym włącznikiem klikać od światła jak poparzona, każdym jednym w całym mieszkaniu, latać jak opętana, że coś się stało. Zdjęła lustra jakie tylko były na ścianach, zamknęła w łazience na górze na klucz, po czym klucz dała do słoika i kazała jechać do miasta 17km dalej do parku bo ona musi wyrzucić ten klucz do stawu bo coś się narobiło itd.. I nie było dyskusji musiałem jechać. Wmurowało mnie jak powiedziała, że siada z tyłu (bałem się, że jeszcze mi wyskoczy) i zapytałem dlaczego siada z tyłu a ona że ok siądzie z przodu ale mam nie dotykać tego słoika w którym jest klucz bo jeszcze coś mi się stanie i że ona mnie chroni. No i w tym mieście wyrzuciliśmy do tego stawu ten klucz i kazała jechać do domu i dopiero poszła spać. I tak było przez miesiąc ponad. W swoim mieście mamy kfc, mcdonald ale nie mam jechać do miasta 40km dalej bo ona w tamtym mieście chce zjeść i tak niekiedy takie wyjazdy po 2x dziennie, kiedyś kazała mi jechać 40km dalej do miasta tylko po to pojechaliśmy bo ona musiała pójść w rynek skopać latarnię. Po czym powrót do domu i spanie, dziwnie się przez ten miesiąc zachowywała, tańczyła, muzyki na full słuchała w aucie, o niczym nie można było porozmawiać w normalny sposób..
Początkujący
08-11-2023, 17:55:52

Powyżej to wszystko i tak opisałem w bardzo dużym skrócie, w mega dużym.

Jest na psychiatri, dobrowolnie podpisała zgodnę za moją namową i jej brata jakimś cudem. Bo szpital chciał na izbie przyjęć zatrzymać ją wbrew jej woli gdyż zagrażała sobie i innym. Po 2 tygodniach stwierdziła, że wychodzi na własne żądanie i przez sąd siedzi teraz przymusowo na leczeniu. Doktor prowadząca stwierdziła, że rozchorowała się bardzo i jest w bardzo silnej psychozie. Po miesiącu pobytu w tym szpitalu powiedziała, że tak na prawdę leczenie idzie od początku wszystko gdyż wymiotowała celowo leki. Jeden dostaje domięśniowo a drugi skruszony aby cokolwiek się wchłonęło. Dostaje 2 bardzo dobre leki i trzeba czekać minimum miesiąc aż zaczną działać.

Badania krwi itd.. ma w porządku.
Nie myje się, zakodowała sobie w głowie prawdopodobnie coś z tą łazienką bo nawet nie chce mi oddać ubrań do prania. Wykąpać nie chce się za nic, chodzi śmierdząca.
Napisze do mnie tylko jak coś chce.
Przytulic przytuli ale tak dziwnie, powiem że ją kocham albo nie odezwie się nic albo tak bez emocji powie ja Ciebie też. Ma całkowite wypłaszczenie emocjonalne.

Na przykład powie, że mam do niej przyjść o 12:08.
Ale rozumuje logicznie doskonale, jak mnie nie ma dłużej to mi pisze że odwiedziny od 13 do 16. Czasami próbuje się uśmiechnąć i jakby nie mogła. Cieszy się na moje wizyty i tylko ze mną ma kontakt słowny bo w szpitalu nie rozmawia z nikim, nawet z psychologiem brak kontaktu. Było że chciała uciec, nie widzi w ogóle potrzeby bycia tam ani tego, że ma się leczyć. Była agresywna to musieli zapinać ją w pasy i ochronę wezwać. Ale ogólnie postęp jest taki, że uspokoiła się i raz dała mi nawet reklamówkę skarpetek do prania jakimś cudem. Wszystko było aż skiśnięte.

Miał ktoś z was podobne przypadek bądź słyszał o czymś takim ?
Jak wygląda leczenie takiego czegoś i jak wygląda proces wychodzenia z takiej psychozy ostrej ?
Początkujący
08-11-2023, 17:56:02

Po tych dwóch wcześniejszych epizodach jak do niej dotarła rzeczywistość to aż nie wierzyła, dosłownie wstydziła się tego i mówiła, boże co ja wyrabiałam znowu... I mówię Paulina nie dało Ci rady nic przetłumaczyć a ona no wiem, przepraszam Cię bardzo... Teraz pierwszy raz tak na prawdę trafiła na szpital...

Pierwszy raz poważnie jest leczona, bo wcześniej nie była.

Przecież to generalnie była zupełnie normalna zdrowa dziewczyna, która w domu walczyła o to byśmy mieli normalne swoje życie i nikt nam niego nie zatruwał i przepłaciła to zdrowiem.

Jest mega inteligentna, robiła matmę, chciała iść do prywatnej szkoły kosmetycznej do Wrocławia.

Była by w stanie nawet zrobić studia.

Jestem załamany, proszę was o wsparcie i objaśnienia dotyczące tej całej psychozy.
Dziękuję, że dotrwaliście do końca!
Początkujący
10-11-2023, 09:37:47

Mogę zapytać ile macie oboje lat? Dlaczego sam uległeś tym psychozą np jeżdżąc po mieście bez celu? Nie wiedziałeś co się dzieje czy robiłeś to dla spokoju? Na tym forum jest wiele osób z podobnymi problemami. Niektórzy przeżywali to na własnej skórze, a u innych cierpiał ktoś inny z rodziny. Ważne aby nie popadała w te schematy myślowe. Co do głosów to pewnie je słysz, i one przedstawiają się tak jak wspomniałeś, udając ojca itp. Zapewne zmuszają ją do rożnych czynności przez groźby, strasząc że jak czegoś nie zrobi, to stanie się coś złego jej albo komuś. Ona wykonując te czynności chce je uspokoić, ale przez to daje im nad sobą większą kontrolę, a głosy sprawdzają na ile mogą sobie pozwolić. Po pierwsze musi być krytyczna wobec tego co słyszy od tych głosów, nie może wykonywać tych poleceń i gróźb. To dla niej będzie realne zapewne, więc puść sobie jakiś symulator schizofrenii, aby zrozumieć jak jej zmysły to wszystko mniej więcej odbierają.
Początkujący
10-11-2023, 12:05:49

Cześć Krzysztof!

Od razu zaznaczę że nie jestem specjalistą, natomiast mam niestety duże doświadczenie z chorymi na schizofrenię w moim najbliższym otoczeniu, jak i również byłem częstym bywalcem oddziałów zamkniętych...

Przede wszystkim chcę Ci dać nadzieję, ponieważ bardzo bliska mi osoba miała kilka epizodów skrajnie psychotycznych i również był to dla mnie szok. Nadzieja bierze się stąd, że jest z tego wyjście - po dobrze dobranych lekach, kilku latach psychoterapii i ogromnej pracy własnej chorego - dzisiaj jest osobą biorącą najniższą dawkę leku, świetnie funkcjonuje w społeczeństwie, nie miała nawrotów od chyba 10 lat (i daj Panie Boże jak najdłużej), odnosi wiele sukcesów, również na polu zawodowym.

Ale do meritum: z mojej strony polecam Ci zapoznać się z tą chorobą najlepiej jak możesz: rozmawiaj z lekarzami, terapeutami, posłuchaj wykładów, czytaj książki (mogę polecić bodajże "byłam po drugiej stronie lustra" - przedstawia historię kobiety u której wykryto schizofrenie, dzisiaj sama jest dobrze funkcjonującym psychiatrą).

Bądź obecny przy Twojej bliskiej osobie, nawet jeśli jest to bardzo trudne - ona tego potrzebuje. I potrzebować będzie także po wyjściu z psychozy i względnej stabilizacji, ponieważ bardzo często pojawia się wtedy epizod depresyjny. Dla niej potrzebny jesteś Ty, dobrze dobrane leki, psychoterapia, motywacja i wiele pracy (która może stać się wspaniałą przygodą).

Wiem co przeżywasz, ja pamiętam to doskonale, to po prostu zejście do piekła. Ale jeśli zadbasz przy tym wszystkim o siebie - będziesz miał siłę dla niej.
Początkujący
11-11-2023, 18:47:06

Witam serdecznie.

Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak wielką radość, ulgę ale i za razem nadzieję wzbudziliście we mnie swoją odpowiedzią w moim temacie.
Chcę wyrazić swój ogromny szacunek do was i wdzięczność za odczytanie tak długiej wiadomości wylanej z odchłani mojego umysłu...

mcjeremiasz straszne jest to co opisałeś w jaki sposób to postępuje. Mam 27 lat a ona 24. Bywała tak agresywna, że nie mogłem sobie z nią poradzić, sam zaczynałem się jej bać, Nie wiedziałem kompletnie co się dzieje, na początku olewałem to, była samopas ale w końcu musiałem w to wejść. Najgorsze, że ona nie chciała w ogóle o tym rozmawiać, nic nie mówiła tylko ciągle słyszałem że jest dobrze, ona czuje się świetnie, ja mam się leczyć.... I pewnie te głosy również jej to mówiły aby nie mówiła mi nic, dosłownie czułem się jakbym z bycia zawsze kochanym, (najlepszym co ją w życiu spotkało) jak to zawsze mówiła, nagle stałem się wrogiem do którego miała czasami przebłyski normalności. Bardzo mega mnie to bolało, bo odrzuciła mnie jakby w tym wszystkim, teraz czasami się przytuli, jak powiem że ją kocham, czasem odpowie ale tak bez emocji.

Woziłem ją wszędzie kilometrami, robiłem czasami po 200 km dziennie i spełniałem jej zachcianki bo inaczej wpadała w furię, agresję albo najzwyczajniej chodziła by sama a że czasami nie wiedziała co robi to tylko kwestia czasu gdyby doszło do tragedii.

Wracając do wątku z hulajnoga, dajmy na to że była by zima, jeździła by tak nieprzytomna, nagle by gdzieś padła na chodniku i jeszcze by zamarzła, to po prostu pierwszy lepszy przykład jaki przychodzi mi do głowy aby zobrazować sytuację... Nie było jakiegoś powodu, sensu dla jakiego wychodzi z domu, ona idzie bo idzie i tyle po prostu...
-------------------------------
pompon91

Zawsze jestem dla niej całym sobą, na każde jej zawołanie i staram się być dyspozycyjny błyskawicznie gdy tylko mnie potrzebuje podczas pobytu w szpitalu. Z pięlegniarkami nie chce w ogóle rozmawiać, tylko ze mną ma kontakt. Najdziwniejsze jest to, że rozumuje w miarę, logicznie myśli jak na te chorobę ale widać że w swoim świecie jest. Każda dawka wiedzy na ten temat jest dla mnie bezcenna. Nie szkodzi, że nie jesteś specjalistą, ale przeżyłeś to a wiedza praktyczna nad tą piekielną chorobą jest bezcenna.
Początkujący
11-11-2023, 18:47:20

Proszę wytłumaczcie co musi się wydarzyć w umyśle czy w tej osobie chorej, że nagle następuje pęknięcie tej bańki i chory zaczyna być świadomy swojego stanu i tego, że musi się leczyć. Rozumiem leki lekami ale czy to same leki na tyle coś uregulują w głowie, że nagle następuje przełom ? Słyszałem o dziewczynie, która z dnia na dzień od leków wyszła z psychozy i nagle poczuła się dobrze i zaczęła od razu normalnie funkcjonowac...

Jak to jest, że teraz nie idzie za nic jej wytłumaczyć, że jest chorą a jednocześnie wcześniej jak wychodziła z psychozy to dziwiła się mówiąc "co ja wyrabiałam"

I jak mogą wyglądać pierwsze dni po wyjściu ze szpitala ,na co mam się przygotować. Chociaż do tego długa droga ale przerasta i przeraża mnie to.

zaloguj się, aby dodać odpowiedź

Reklama:
Reklama:
Reklama: