Witam
Jestem tutaj nowy, trafiłem z oczywistych względów.
Narzeczona, z którą jestem od 6 lat przeżyła w swoim patologicznym domu mnóstwo złego. Od małego kłótnie w domu oraz awantury, ojciec wpadający w szały.
Mając 12 lat słuchała od ojca, że "mama trzyma brata za penisa" bo jej ojciec miał urojenia. Komu z resztą by nie siadło na głowę...
Od tamtej pory gdy ojciec to powiedział, zaczęło być z nią co raz to gorzej.
Jak ją poznałem była normalną dziewczyną. Jakoś po 3 latach związku zaczęła strasznie chorować, na 99% była to tężyczka bo lekarze długo nie mogli dojść co jej jest gdyż badania wychodziły dobrze. Opiekowałem się nią przez ten cały czas.
Rok temu jej ojciec we wrześniu wpadł w straszny szał doprowadzając u niej do ostrego załamania nerwowego, po którym jakoś się pozbierała ale zaczynało być już co raz to gorzej. Aż z początkiem roku dostała pierwszy epizod psychotyczny typu wszyscy są na nią źli, moja mama, kolega, ktoś tam jeszcze. 4 miesiące rycia mi gara, czy ten nie jest zły, czy tamten, byliśmy w zusie potrafiła twierdzić, że Panie z zusu które tam pracują znają na pewno moją mamę i jej powiedzią coś i moja mam będzie na nią zła, albo będąc w środku lasu twierdziła, że ktoś ją słyszy bo w lesie może być i powtórzy wszystko mojej mamie o czym rozmawiamy. Tłumaczyłem jej mnóstwo czasu aż mineło samo z siebie, do maja był spokój.