bert39 2021-10-04 07:50:05
Tak czytam te Twoje posty Vysogota i z całą pewnością musze stwierdzić że partnerka na pewno cierpi na jakieś zaburzenia natury psychicznej. Prana wspomniał o zachowaniach narcystycznych i obsesyjno-kompulsywnych. Moja doktorka nakreśliła mi w wielu rozmowach że chad chadowi nierówny dlatego też według mojego skromnego zdania to wygląda na coś więcej niż chad. Widzę tu zachowania z pogranicza schizofrenii i borderline co niejednokrotnie zdarza się chadowcom ale nie zawsze. Muszę przyznać że nie fundowałem partnerce podobnych zachowań a przecież mam diagnozę. Poza manipulacją w różnym stopniu - na ogół w depresji (którą skrzętnie ukrywałem) bo w manii żona była dla mnie aniołem i bardzo do niej lgnąłem widzę tu szereg dziwnych, nie dających się tak łatwo sklasyfikować zachowań. Nie fundowałem wyprowadzek, zdrad, zaciągania kredytów ale jak wspomniałem chad jest bardzo różny. Oczywiście schemat górka doł występuje prawie u wszystkich choć po rozmowach z wieloma chadowcami (wreszcie mam kontakt - polecam instagrama) stwierdziłem że ci co się leczą, monitorują swój stan zdrowia są fajnymi ludźmi na ogół dobrze funkcjonującymi w społeczeństwie. Jeśli nie namówi się partnera na leczenie skutki mogą być opłakane, pal licho rozstanie bo to jest do przeżycia jak myślę, ale jakaś niechciana ciąża czy potężny kredyt to nie przelewki. MOja żona dość szybko podjęła decyzję o osobnym mieszkaniu nas dwojga, co z perspektywy czasu uważam za dobrą opcję, bo nie rzutuje to jakoś wybitnie na moją relację z synem. Do takich kroków potrzeba jednak sporej dozy samoświadomości, leków i chęci osiągnięcia względnej stabilizacji, która mi towarzyszy od dobrych 3 lat. Nie załamuj rąk, staraj się żyć normalnie, potraktuj to jako doświadczenie życiowe z którego można wyciągnąć wnioski. Z tego co piszesz partnerka naprawdę jest poważnie zaburzona, ze skłonnościami schizo-aktywnymi i obsesyjno-kompulsywnymi, chad ma bez wątpienia ale tam jest coś więcej. Być może sytuacje stresowe nasiliły jej chorobę, niewiele da się z tym zrobić nie chcąc podjąć leczenia. Ja wybrałem inna drogę i jest to niewątpliwie nowy rozdział w moim dotychczasowym dosyć pokrętnym życiorysie. Wspomniałem że z chadem da się żyć i jest to prawda. Jednak istotą jest dobranie leków, terapia i spory dystans do otaczającej nas rzeczywistości, nie można być odklejonym od problemów dnia codziennego, powinno się spełniać na gruncie zawodowym i nota bene towarzyskim. Mnie się udało a czas pokaże czy jestem w stanie utrzymywać chorobę w ryzach. Jestem dobrej myśli i POZDRAWIAM.
Gratuluję ,bardzo racjonalna wypowiedź.
Pozdrawiam