Doskonale rozumiem Twoje rozgoryczenie, ta bezsilność jest najgorsza. Tak, masz rację to tak, jakby się straciło kogoś bliskiego na zawsze - w kontekście takim, że w jego ciało wszedł ktoś zupełnie inny, niby fizycznie ta sama osoba ale mentalnie ktoś odrealniony i obcy. Niestety taka specyfika taj choroby, być może kiedyś zacznie szukać pomocy(pisałem wcześniej o tym etapie) ale może być już za późno aby cokolwiek ratować czy odbudować. Współczuję Twojego położenia i trzymaj się ciepło.