Cześć. Wiem, że już jakiś czas minął, ale napiszę, bo mam podobną sytuację i jedną rzecz na pocieszenie: Bystrość umysłu wraca jak się wyśpisz. Nie pierwszej przespanej nocy, ale już po kilku. Jak nie śpisz to nie działa Ci pamięć. Więc nie działa abstrakcyjne myślenie i kreatywność. Nie jesteś w stanie wyobrazić sobie czegoś, wrzucić do pamięci, potem kolejnej myśli i kolejnej i z kilku myśli w głowie zbudować coś większego. Strasznie to irytujące, bo po ~20 nocach z 3-5h snu wypowiadam się jak jaskiniowiec. A też byłem zawsze prymusem. Na szczęście studia skończyłem przed problemami ze snem. Ale naprawdę - kilka nocy z rzędu śpisz i wraca myślenie.
Ja mam problemy ze snem od 5 lat, a mam 32 teraz. Też zaczęło się od jednej nieprzespanej nocy, potem kolejne, a potem wielki lęk przed zaśnięciem. I lawinowo się to napędziło. Od dawna boję się każdego wieczora. Bywa lepiej, bywa gorzej. 5 lat temu nie uwierzyłbym, że coś takiego jest w ogóle możliwe, bo jak to możliwe że taki kawał chłopa jak ja mogłoby się bać zasnąć :) , a jednak. Chodzę na terapię psychoanalityczną. Niby rozumiem, czego się boję i co się dzieje, ale póki co zrozumienie nie pomaga. Przy czym i tak polecam terapię.
Rozumiem Cię jeśli chodzi o Twoich rodziców. "Kładź się i nie wymyślaj". Jak byłem pierwszy raz u psychiatry to mi powiedziała lekarka, żebym się przygotował na brak zrozumienia, bo to trzeba przeżyć, żeby zrozumieć. Ciągle to słyszę od dziewczyny czy znajomych: "kurde człowieku, ja też się czasem nie wysypiam i nie jestem taka/taki bez życia jak ty". Ludzie nie rozumieją, że inna historia jest jak ktoś normalnie śpi na codzień i nagle zawali noc, bo impreza lub stres przed egzaminem. A inaczej jest jak ktoś przez np. 50 nocy pod rząd sypia mniej niż 5h. To zmęczenie jest nieporównywalne.
I jeszcze rada: tabletki antydepresyjne. Ich efektem ubocznym często jest senność. W małych ilościach wydłużają sen. Ja czekałem prawie 3 lata zanim zacząłem je brać i to były 3 lata wycięte z życia niemalże. Od 2 lat biorę mianserynę i jest znacznie lepiej. Podejrzewam, że gdybym zaczął brać tabletki po 1 miesiącu bezsenności a nie 3 latach, to nie wyrobiłbym sobie takiej fobii przed snem, nie zmienił przyzwyczajeń umysłu. Niestety tabletki mają złą sławę ze względu na to, że od lat 60tych stosowano ciężkie leki i prawie do teraz stosowano benzodiazepiny, które uzależniają. Ale medycyna posunęła się do przodu i są leki delikatniejsze - nie "powalają" tylko lekko pogłębiają sen, ale też nie uzależniają.
Jeśli chodzi o wzrok to też mi się psuje z miesiąca na miesiąc. Na to nie wiem co powiedzieć. Chyba tylko, że to krótkowzroczność w moim wypadku, którą w dzisiejszych czasach można zoperować jeśli pogorszy się za bardzo.
Ogólnie to współczuję. Bezsenność jest potworna i nikt wokół tego nie rozumie. Strach przed snem i zdenerwowanie już kładąc się do łóżka powoduje, że źle się śpi. Zły sen to stracony kolejny dzień. Często konsekwencje na studiach/pracy/życiu prywatnym. Więc złość i smutek. A kolejnego wieczora jeszcze większy strach, bo nie chce się stracić kolejnego dnia i jeszcze gorszy sen i tak dalej. W teorii wystarczy "wyluzować" i iść spać. Ale jak to zrobić ? Tego nie wiem :)