Część II
Nie miałam w tamtym momencie nic, ale on był moim światełkiem na przyszłość. Po raz pierwszy pomyślałam - jeszcze będzie pięknie. Brak pracy, pieniędzy i ogólnego poczucia stabilności w życiu bardzo mi w tym wszystkim przeszkadzał, wstyd i poczucie bezwartościowości wystukiwały mi w głowie znaną melodię - nie nadajesz się. Wtedy zaczęłam czuć się gorzej; pojawił się jadłowstręt, brak energii, spadek nastroju, a samoocena mocno w dół. Pomyślałam - wyzwanie, miłość, zmiany w życiu - normalka. Jednak te objawy się pogłębiały, czułam się coraz gorzej. 2 miesiące temu było już na tyle kiepsko, że z powodu mojego złego samopoczucia ta relacja się rozpadła. Mieliśmy coś zaplanowane i nie podołałam temu, nie spotkaliśmy się nigdy. Usłyszałam wtedy, że wybrałam swoje lęki zamiast nas. Nie miałam nawet siły walczyć. Tutaj też była jakaś próba zrozumienia przeze mnie sytuacji i tego co mi tak właściwie jest…Z początku nawet odczułam jakąś ulgę, jednak po kilku dniach wszystkie objawy fizyczne i psychiczne przygniotły mnie z podwójną mocą.
Trwa to już jakieś 1,5 miesiąca na pełnych obrotach. Książkowe objawy depresji od umiarkowanej do ciężkiej. Za parę dni psychiatra, na którego zresztą czekałam też długo. Cierpię i nie widzę innej drogi dla siebie niż to cierpienie. Zawalam życie już od dawna. Ono także nie było dla mnie łaskawe od dziecka. W terapie trochę nie wierzę, przepraszam, aczkolwiek jeśli tylko będę miała kiedyś możliwość to skorzystam.
Chciałam pogadać o tych zmaganiach z życiem, mam 29 lat, ale bez znaczenia właściwie. Takich osób jest mnóstwo, tylko co z tym właściwie zrobić? Nie wiem czy słyszeliście, ale gdyby zebrać nas wszystkich to powstałoby całkiem pokaźne miasto o nazwie Lękowo. Bo ja też jestem z Lękowa. I Ty być może też. Wiem, że trochę niepotrzebnej prywaty tu wylałam, ale napisz jak cokolwiek tu jest Ci znajome. Zapraszam do dyskusji